https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Adres Mikołaja zna mama

Katarzyna Oleksy
Przedszkolaki wiedzą już, że Mikołaj prezenty kupuje w... Biedronce, rzecz jasna. Ich starsi koledzy wiedzą, że zamówienie na kosmetyki lub sprzęt należy złożyć u rodziców.

Przedszkolaki wiedzą już, że Mikołaj prezenty kupuje w... Biedronce, rzecz jasna. Ich starsi koledzy wiedzą, że zamówienie na kosmetyki lub sprzęt należy złożyć u rodziców.

<!** Image 3 align=right alt="Image 139083" sub="Sześciolatkowie z przedszkola nr 68 już nieraz widzieli Mikołaja. Zeznania są jednak różne - raz był bardzo gruby, raz bardzo chudy. Potwierdzają to koledzy i koleżanki z młodszych grup... Fot. Radosław Sałaciński">Po cichu marzą jednak o wyszukanym prezencie niespodziance. Kucyk Pony, statek z klocków Lego, lalka Barbie, zestaw Star Wars - jednym tchem wymieniają sześciolatkowie z przedszkola nr 68 przy ul. Rejtana. Doskonale wiedzą, że prezenty przynosi Mikołaj, którego nieraz już widzieli - jedno z dzieci u babci, inne w bajce, jeszcze inne w książeczce. Wiedzą, że aby wejść do domu, musi dostać się do niego przez komin. To nic, że ma worek pełen prezentów. Nie wiózł go przecież z daleka, tylko kupił w sklepie. - Pieniądze dali mu rodzice - wyjaśniają maluchy. Ile? Jakieś 700 złotych. A jak dokładnie Mikołaj wygląda?

Lodziarnia z ciastoliny

- Jak mój dziadek! - rzuca 5-letnia Zosia z młodszej grupy. - Ma takie same oczy i buty! A w tym roku chyba przebierze się w jego strój moja ciocia Paulinka - mówi z rozbrajającą szczerością pięciolatka. Dla niej i kolegów wszystko jest jasne.

- Prezenty kupuje Mikołaj. Jak to gdzie?! W Biedronce! - rzuca jej kolega. Maluchy z miną mędrców przyznają, że Mikołaj zdecydowanie jest bardzo stary. Ile ma lat? - Jakieś czterdzieści pięć - mówią. - I jest bardzo ciężki. Waży jakieś pięć kilo - wyjaśniają. Równie szczere są, gdy przychodzi do wymienienia wymarzonych prezentów (które pakować pomagają elfy - „takie małe ludziki”. Sanie też same nie jadą. Ciągną je „renichery”).

<!** reklama>- Ja bym chciał „laptota” - krzyczy ciemnooki malec. - Straż pożarną na baterie, ciężarówkę, bazę samochodową z klocków Lego, lalkę Barbie (bobaska już mam) - słychać głosy z kolorowej sali. O Barbie i Lego marzą też maluszki z grupy trzylatków. 4-letnia Julka z kolei chciałaby lodziarnię z ciastoliny, z masą kolorowych posypek. Majka z kolei wiele nowych zabawek, Michał wywrotkę, a Karolina laleczkę. Wszystkie dzieci są pewne, że Mikołaj będzie wiedział, co kto sobie zażyczy, nasłuchuje przecież przez wielką tubę... Zawsze można też wysłać list. - Albo zadzwonić - mówią dzieci. Numer telefonu i adres zna mama.

Labrador czy kolczyki?

- Modele samochodów. Takie do składania. Można je kupić w sklepach modelarskich, jednak te najbardziej interesujące, to wersje limitowane. Można też kupić modele samolotów - opowiadają Radek Kędzierski i Jacek Makulec, szóstoklasiści z ZS nr 11, pasjonaci modelarstwa. Wśród chłopców w ich wieku modny jest też wszelki sprzęt - mp3, mp4. Marzeniem każdego z nich jest jednak... pies. - Labrador lub shitsu - mówią. O czym marzą dziewczynki? - O kolczykach - mówi Kamila Żamojtuk z 6 klasy. Nie musiała się długo zastanawiać nad odpowiedzią. Razem z koleżanką, Ewą Gaj, również marzą o.... przyjacielu na czterech łapach. Najlepiej, by był to labrador. Husky z kolei marzy się ich koleżankom z gimnazjum. Przydałyby im się też słuchawki. Jako prezent dla przyjaciela polecają bombkę z jego imieniem. Chłopcy stawiają na sprzęt. - Wieże, iPody, konsole do gier, najlepiej xbox 360 lub PlayStation3 - wyjaśniają Radek Surmacz i Kamil Kordoniak.

Perfumy i charms

- Kasa, najlepiej kasa - mówią licealiści. - Rodzice nie zawsze trafią z pomysłem - argumetują.

- Kasa to pójście na łatwiznę - komentuje mijający nas właśnie nauczyciel.- Prezent nie musi być drogi. To, czy będzie udany, nie znaczy, że dużo kosztował. Liczy się to, czy sprawi radość. Najlepiej, gdy będzie niespodziewany, ale trafiony. A do tego trzeba się trochę przyłożyć. Dawanie pieniędzy i wymawianie się brakiem czasu jest kiepskim usprawiedliwieniem - komentuje. Potwierdzają to uczennice Prywatnego Gimnazjum „Sokrates”. - Chciałabym biżuterię, najlepiej „charms” (zawieszki do bransoletki - przyp.) - mówi Klara Klein. Jej koleżanka Martyna Rek chciałaby perfumy Hugo Boss. Modna wśród ich rówieśników jest też saga „Zmierzch”. - Rodzice wiedzą o naszych oczekiwaniach i dobrze, że te rzeczy dostajemy. Jednak brakuje dziś w tym wszystkim elementu zaskoczenia, takiego prawdziwego prezentu, który by nas rzucił na kolana - komentują dojrzale nasze młode rozmówczynie. Co mogłoby być takim wymarzonym prezentem? - Na przykład bilet do Paryża, bardzo chciałybyśmy go zobaczyć, stanąć przed wieżą Eiffla... Albo jakieś inne superwakacje - rozmarzają się.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski