Jak wieść o znacznym powiększeniu się familii wspomina tata, pan Rafał Czerwiński? - Żona była w gabinecie lekarskim, ja czekałem w korytarzu, ale co jakiś czas dobiegały mnie zza drzwi śmiechy-chichy - wspomina głowa rodziny. - Wreszcie wyszedł doktor, uścisnął mi dłoń, serdecznie pogratulował, a po szczegóły odesłał do żony. Myślę sobie: jedno jest na pewno. Żona na to: „ Zgaduj dalej”. Przy trójce nogi lekko się pode mną ugięły, bo okazało się, że to jeszcze nie koniec. Gdy poznałem całą prawdę, musiałem otworzyć drzwi od samochodu i usiąść, bo inaczej zaliczyłbym zderzenie ze ścianą.
[break]
Dzieci przyszły na świat przez cesarskie cięcie w czwartek wieczorem. Był to 31 tydzień ciąży. Maluchy jeszcze długo będą leżeć w inkubatorach. Urodziły się bardzo malutkie. Adaś waży 1280 gramów, Piotruś - najwięcej z wszystkich 1450 gramów, Bartuś 1300 gramów, a Michaś jest najmniejszy, ale zdaniem taty najdzielniejszy, i najbardziej waleczny, 1050 gramów.
Rodzina przygotowywała się od dłuższego czasu na przyjęcie chłopaków. Imiona zostały wybrane wcześniej. Wydaje się, że prawie wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Firma Belma SA, pracodawca pana Rafała, na dobry początek zafundowała rodzinie cztery wózki. Pozostanie jeszcze ogarnąć kłopoty logistyczne. - Dziesiąte piętro wieżowca (mimo że jest winda) to spore wyzwanie dla tak dużej familii, poza tym pokoje są niewielkie - mówi pan Rafał, ale zapewnia, że jest optymistą i wierzy w ludzi.
Kamila Wiecińska, rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Biziela podaje, że ostatni raz w ich lecznicy czworaczki przyszły na świat w 2005 roku, a jeszcze wcześniej w 1998 roku. - Statystyki podają, że czworaczki rodzą się raz na pół miliona ciąż - mówi rzeczniczka. - Trojaczki odnotowuje się znacznie częściej bo raz na 6,5 tys. ciąż.