Według włoskiego portalu motorsport.com Polak przejechał w Le Castellet 500 km (czyli około 90 okrążeń) bolidem Renault z 2012 roku - takim samym (czy wręcz tym samym) co 6 czerwca w Walencji, gdy pierwszy raz po sześcioipółletniej przerwie poprowadził pojazd Formuły 1.
- O ile pierwszy test był niczym więcej, tylko umożliwieniem Robertowi ponownego poczucia wrażeń z jazdy, to ten drugi ma ocenić jego możliwości jego powrotu do rywalizacji na najwyższym poziomie - mówił w ubiegłym tygodniu Cyril Abiteboul, szef zespołu Renault F1.
Tor wybrano nieprzypadkowo. Dla prawej ręki Kubicy - pokiereszowanej w wypadku w lutym 2011 roku - poważnym wyzwaniem miały być lewe, ciasne zakręty w Le Castellet.
- To nowa faza jego osobistej i __profesjonalnej podróży - to znów cytat z Abiteboula. - Przed nim nadal wiele przeszkód do pokonania i on wie o tym lepiej, niż ktokolwiek inny. Tylko jego forma będzie determinować to, czy przyjdzie taki dzień, w którym wróci jako profesjonalny kierowca.
Doniesienia branżowych mediów świadczą o tym, że Renault życzyłoby sobie takiego scenariusza. „Autosport” poinformował właśnie, że Polak ma za sobą bardzo udane testy w symulatorze bolidu tegorocznego. A Włosi z „Italia Racing” ogłosili, że teraz przed Robertem jazda bolidem ’2017 (RS17) na torze: podczas testów dla młodych kierowców 1-2 sierpnia na Hungaroringu. Byłaby to dla Kubicy okazja do odnowienia superlicencji, niezbędnej do startów w F1.
Zespół Renault nie komentuje tych rewelacji. Podobnie jak opinii Anthony’ego Rowlinsona, dziennikarza „F1 Racing”, jedynego zaproszonego na testy w Walencji. On w rozmowie z „Eleven Sports” stwierdził: - Czuję, że możemy zobaczyć Kubicę w samochodzie w tym roku, od __Grand Prix Belgii.