https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

48 godzin biegu bez ciepłego jedzenia. Jak to się skończyło?

Tadeusz Nadolski
Zygmunt Łuczkowski i Alex Motylska
Zygmunt Łuczkowski i Alex Motylska
Bydgoski ultramaratończyk Zygmunt Łuczkowski zaliczył pierwszy start w tym roku. Pobił rekord Polski w swojej kategorii wiekowej.

W ostatnim czasie w tych ekstremalnych wyzwaniach towarzyszy mu 22-letnia Alex Motylska z Mogilna. Również ona spisała się bardzo dobrze.

Dwoje biegaczy z naszego regionu wzięło udział w 13. festiwalu biegowym w Atenach. Były to łączone biegi na różnych dystansach. Najbardziej wytrwali rywalizowali na 1000 mil (tak, tak - to około 1600 km) i na 1000 km. Pozostali wyruszyli na trasę 6-dobową i 48-godzinną (tu pojawili się Łuczkowski i Motylska). W sumie w stolicy Aten zameldowało się 96 zawodników.

- Cele mieliśmy bardzo ambitne - mówi Łuczkowski. - Zarówno ja, jak i Alex, chcieliśmy poprawić aktualne rekordy świata w swoich kategoriach wiekowych - czyli odpowiednio 230 km (do lat 23) i 338 km (65+).

Wpisowe do imprezy wynosiło 80 euro. Tymczasem organizacja biegu była wręcz katastrofalna. Zawodnicy zakwaterowani zostali w nieogrzewanej hali w nieczynnej części miejscowego lotniska. Jak nam powiedział Zygmunt Łuczkowski do spania przydzielony mieli kawałek styropianu o wymiarach 1x2 m o grubości najwyżej 4 cm. Musieli więc korzystać z niego na zmianę. Nie było ciepłego jedzenia i ciepłych napojów - kawy lub herbaty. Makaron sprawiał wrażenie, jakby ugotowany został dzień wcześniej. W tej sytuacji do uzupełnienia braków energetycznych w organizmie pozostawały im jedynie sezamki, ciastka, batoniki i banany.

Mimo tych niedogodności bieg o początku przebiegał bez zakłóceń. Jedynym problemem była - czego się nie spodziewali - niska, niewiele powyżej zera, temperatura wieczorem i w nocy. Na szczęście, podczas drugiej doby pojawiło się słońce i było już znacznie cieplej.

- Bieg jak zwykle rozpocząłem w swoim rytmie. Starałem się nie biec zbyt szybko, ale też nie za wolno. Musiałem oszczędzać siły na całe 48 godzin. Po pierwszej dobie „na liczniku” miałem 184 km. Wydawało mi się, że to trochę za mało, bo z kolejnymi godzinami spadnie prędkość i sił będzie ubywać. Mimo tego utrzymywałem dobre tempo. Na sześć godzin przed finiszem wyszedłem na drugie miejsce w kategorii open i nie oddałem go już do końca rywalizacji. Ostatecznie udało mi się pokonać dystans 324 kilometrów, co jest czwartym wynikiem na świecie w kategorii 65+ oraz nowym rekordem Polski. Oczywiście z tego wyniku jestem zadowolony, choć nie do końca spełnionym, bo - jak już wspomniałem - plany miałem bardziej ambitne. Bardzo dobrze spisała się też Alex, która przebiegła 264 kilometry, co dało jej trzecie miejsce wśród pań, i ustanowiła nowy rekord świata do lat 23 - powiedział „Expressowi” Zygmunt Łuczkowski.

Warto zwrócić uwagę, że „13th Festival Athens Ultramarathon”, bo taka była oficjalna angielska nazwa zawodów, całkowicie zdominowali Polacy, którzy w komplecie zajęli podium w kategorii open oraz wśród płci pięknej. W tej drugiej niesamowitym wynikiem 401 km triumfowała (podobnie jak w open) 42-letnia Patrycja Bereznowska (AZS AWF Katowice), która była bardzo profesjonalnie przygotowana do biegu, pomagały jej m.in. cztery serwisantki.
Jaki najbliższe plany ma bydgosko-mogileński duet?

- Najbliższy nasz start to udział w dziesięciomaratonie zimowych (dziesięć maratonów w ciągu dziesięciu dni - dop. T.N.), który odbędzie się od 23 lutego do 4 marca tradycyjnie w miejscowości Witunia koło Więcborka - kończy Zygmunt Łuczkowski.
Na koniec dodajmy, że Alex Motylska reprezentuje MKS Inowrocław, natomiast 67-letni Zygmunt Łuczkowski - TKKF Kolejarz Bydgoszcz.

Oboje za naszym pośrednictwem pragną podziękować wszystkim osobom i firmom, które ich wsparły - także finansowo - m.in. za pośrednictwem strony www.polakpotrafi.pl.

POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

b
biegacz
cieple jedzenie bylo podczas tegorocznego festiwalu
G
Gość
Witamy,
chciałabym dodać kilka słów odnośnie 13-tego festiwalu biegowego w Atenach, gdyż zarówno ja, jak i mój partner nie zgadzamy się z twierdzeniami na jego temat zawartymi w powyższym artykule. Również braliśmy udział w tym festiwalu i uważamy, że bardzo niesprawiedliwe są oceny wyrażone w artykule. Podkreślę, że cztery lata temu brałam udział w biegu 24 godzinnym organizowanym w Katowicach i o zapleczu takim jak w Grecji można sobie było pomarzyć… Grecy zapewnili nam pomieszczenia, w których można było się nie tylko przespać, ale był tam także prąd, normalne toalety (dwie damskie i chyba dwie męskie), a nie przenośne, no i prysznice z gorącą wodą. Fakt jak się nie zamykało drzwi do pomieszczenia to wiało, ale wystarczyło je zamknąć. Natomiast w Katowicach nie było ani normalnych toalet, ani prądu, ani pryszniców, ani pomieszczenia, w którym można było się przespać. Potrzebowałeś się zdrzemnąć, to szedłeś do namiotu, w którym było bardzo zimno…. Różnica w opłacie startowej w Grecji w 2018 roku ok 340 zł, w Katowicach w 2014 roku o ile dobrze pamiętam 200 zł. Grecja opłata za bieg 48 godzinny, Katowice opłata za bieg 24 godzinny. Jeśli chodzi o jedzenie w Katowicach przez 24 godziny dostałam jeden ciepły posiłek oraz jeden po biegu, tutaj jadłam dwa letnie posiłki, mój partner dodatkowo pił zupkę, która też była letnia, więc była możliwość spożycia czegoś letniego. Makaronu, o którym mowa w artykule nie próbowałam, ale przez pierwsze 24 godziny jadłam to co dawał organizator i piłam tylko to co on przygotował, oprócz tego kolega biegający rok wcześniej i dwa lata wcześniej w tym festiwalu powiedział, aby zabrać czajnik elektryczny i dlatego mieliśmy możliwość robienia sobie herbaty. Podkreślić należy, że ta nasza opłata startowa 80 euro, przy cenach jedzenia w Grecji to naprawdę niewiele. Nie wiem czego oczekiwali po tym biegu autorzy, ale przed wyjazdem przynajmniej ja byłam poinformowana, że ten festiwal, to coś raczej w typie biegu „koleżeńskiego” i na za wiele nie ma co liczyć, stąd to co otrzymaliśmy przerosło moje oczekiwania. Jedyne czego mi zabrakło to ciepłe picie, ale o to już sami zadbaliśmy. Oczywiście są biegi 48 godzinne, gdzie jest wszystko dużo lepiej zorganizowane np. na Węgrzech, ale musicie wiedzieć, że opłata startowa tam wynosi ponad 1100 złotych, więc różnica jest spora. Generalnie ja i mój partner Ateny będziemy wspominać z uśmiechem na ustach  bardzo fajna impreza
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski