Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

300 rozwodów rocznie

Janusz Milanowski
Proza życia to bijący i pijący panowie. Z sędzią Andrzejem Westphalem* rozmawia Janusz Milanowski.

<!** Image 3 align=none alt="Image 223741" >
- Panie sędzio, ile par Pan rozwiódł?

- Pracuję w tym wydziale 15 lat. Trudno powiedzieć... Rocznie prowadzę około 300 spraw rozwodowych.

- Prawo jest w stanie zdefiniować niemal wszystko. A jak definiuje miłość?
- Prawo, jak gdyby nie definiuje miłości, tylko nakłada na małżonków obowiązek wspólnego pożycia, wzajemnej pomocy i wierności oraz współdziałania dla dobra rodziny, którą przez swój związek założyli. To są obowiązki małżeńskie, a samo małżeństwo w świetle orzecznictwa Sądu Najwyższego istnieje wtedy, kiedy jest wspólność w sferze gospodarczej, fizycznej i emocjonalnej. I tu dopiero pojawia się miłość w świetle orzecznictwa sądowego - jest nią właśnie ta specyficzna więź emocjonalna. Te trzy więzi to charakterystyczne cechy małżeństwa. To, czy nastąpił ich rozkład, oceniamy w sprawie o rozwód. Jest on orzekany, jeśli nastąpił zupełny i trwały rozkład pożycia małżeńskiego.

<!** reklama>

- Co to znaczy trwały?
- Zupełny rozkład pożycia małżeńskiego ma miejsce wtedy, gdy nie ma już uczucia miłości, nie ma pożycia fizycznego, wspólnoty gospodarczej. Mówiąc obrazowo - gdy nie ma już wspólnych pieniędzy, posiłków, zakupów, marzeń, planów, łóżka, pozytywnej więzi - nic już małżonków nie łączy. Ten stan musi trwać długo i dodatkowo - nie ma przesłanek, że jeszcze coś się zmieni. Żaden przepis nie definiuje pojęcia trwałości w ujęciu czasowym. Według prawa niemieckiego musi minąć pół roku bez wspólnego życia małżonków, żeby mówić o trwałym i zupełnym rozkładzie. U nas ustawodawca tego nie określa, pozostawiając to ocenie sądu.

- Co jest najczęstszą przyczyną rozwodów? Zdrada?
- Nie. Alkohol i to wszystko, co się z tym wiąże: agresja słowna, fizyczna, problemy finansowe.

- Kobiety też piją.
- Też, ale spraw rozwodowych z tym związanych mamy niewiele, przynajmniej w naszej toruńskiej praktyce. Proza życia to pijący i bijący panowie. Kobiety często przez wiele lat nie mają pola manewru. Nie są w stanie samodzielnie utrzymać siebie i dzieci. Nie mają dokąd się wyprowadzić. Dopiero, gdy dzieci zaczynają dorastać, usamodzielniają się, mają własne mieszkania, to wtedy mówią „mamo, chodź do nas i skończ to małżeństwo”. Wówczas kobiety po wielu latach cierpienia decydują się na rozwód.

- Rozwodzą się ludzie z różnych warstw społecznych. Czy alkohol jako przyczyna rozwodu jest domeną ludzi biednych, gorzej wykształconych?
- Trudno jest mi odpowiedzieć. Nie robiłem nigdy statystyk pod kątem przekroju społecznego osób rozwodzących się i pijących.

- A inne przyczyny?
- Problemy ekonomiczne, ale jeśli małżonkowie ze sobą rozmawiają, są szczerzy, to są w stanie je pokonać. Dość często podczas spraw rozwodowych przewija się motyw zadłużeń. Jedno ze współmałżonków zaciąga jakieś kredyty, wpada w spiralę zadłużenia i ukrywa to przed partnerem. Taka postawa godzi przede wszystkim w to, co jest podstawą małżeństwa: wzajemne zaufanie. Coraz częściej też w grę wchodzi hazard i to nawet taki na poziomie automatów do gry na stacjach benzynowych.

- To wszystko?
- Niestety, nie. Przyczyna to też wyjazdy za granicę. W kraju jest ciężko znaleźć pracę i zarobić pieniądze pozwalające na godne utrzymanie rodziny. Ludzie wyjeżdżają w poszukiwaniu pracy. Rozłąka powoduje rozluźnienie wszelkich więzi. Trudno latami funkcjonować w dwóch światach: pracować w Anglii i kochać w Polsce.

- Wciąż nie wyczerpaliśmy jeszcze repertuaru przyczyn?
- Nie. Inną, częstą przyczyną, którą obserwuję wśród młodych małżeństw, jest niedojrzałość emocjonalna, szczególnie po stronie panów. Czasami w ogóle nie wiadomo, dlaczego taki młody człowiek zawarł małżeństwo. Nadal prowadzi życie kawalerskie, a koledzy są w centrum jego spraw. Kobiety, nawet bardzo młode, szybko dojrzewają do obowiązków związanych choćby z wychowaniem dziecka i stają na wysokości zadania. A panowie? No, niestety, często nie dorastają do nowej roli.

- Mówi Pan o młodych mężczyznach?
- Tak, o młodych. Chcę podkreślić, że my tu patrzymy na świat z tej drugiej strony, rozpatrujemy
przypadki, kiedy coś nie wyszło. Nie jestem więc w stanie powiedzieć, ilu procentowo panów jest odpowiedzialnych, a ilu nie. Ja widzę masę tych niedojrzałych.

- A zdrady?
- Też często się przewijają jako przyczyna, ale tu znowu nie potrafię nic powiedzieć o jej częstotliwości, ponieważ w naszym wydziale nie prowadzimy takich statystyk.

- A z Pana doświadczenia?
- Dość często mam takie sprawy, ale trudno mi powiedzieć, na którym miejscu postawiłbym zdradę w hierarchii przyczyn. Zauważam tu pewne nowe tendencje, których jeszcze 10 lat temu nie było. Chodzi mi o znajomości zawierane przez Internet. Nawiasem mówiąc, z tą przyczyną rozwodów wiąże się nowe, ciekawe zjawisko, a mianowicie przedstawianie w czasie procesu materiałów zebranych przez detektywów. Często wygląda to tak, że współmałżonek nabiera podejrzeń, że jest zdradzany, widząc zmiany w zachowaniu partnera, który zaczyna bardziej albo inaczej dbać o siebie, chowa telefon, wysyła SMS z łazienki i wtedy nierzadko jest angażowany detektyw.

- Rozwody wydają się być jeszcze jednym znakiem czasów, gdy spojrzymy na statystyki. Zdarzało mi się rozmawiać z jubilatami złotych godów. Pytałem, jak to jest możliwe, że ludzie przeżywają ze sobą pół wieku. Zawsze słyszałem jedną odpowiedź... „Po wojnie mieliśmy tylko siebie, cieszyliśmy się każdym nowym garnkiem, a przede wszystkim z tego, że żyjemy, a wy z czego się cieszycie? Z kredytów, samochodów”. Małżeństwo wydaje się być coraz bardziej tylko umową cywilnoprawną i niczym więcej...
- Ja tak tego nie widzę. Z większości spraw rozwodowych wynika, że małżeństwa zawierane były z miłości. Często słyszę, że pobraliśmy się z miłości, ale potem „coś” się zaczęło dziać. Wydaje mi się, że to właśnie teraz życie jest cięższe i trudniej to wszystko sobie poukładać. Mieszkanie wciąż jest luksusem, trzeba je najmować i często na to idzie pensja jednego ze współmałżonków. Gdy jedno z nich straci pracę, to od razu pojawiają się problemy. Nie dyskredytowałbym instytucji małżeństwa. Po prostu obecnie trudno jest przeciwstawić się problemom codzienności. Dopóki mąż i żona razem stawiają im czoło, to wszystko jest w porządku, ale gdy któreś z nich zaczyna „wymiękać”, to koniec. Niech pan zauważy, ilu jest tzw. singli w wieku około 30 lat i nie zawsze wynika to z ich niedojrzałości czy hedonizmu, lecz z realnej oceny sytuacji: żeby założyć rodzinę, muszę mieć pracę. A nawet jeśli ją mam, to zarabiam za mało.

- Miłość bez pieniędzy zdycha?
Miłość to podstawa, ale trzeba mieć co do garnka włożyć, zwłaszcza gdy przyjdzie na świat dziecko. Mówi się, że dziecko łączy, ale to nie jest prawdą do końca. Dziecko może też podzielić. Dziecko to próba odpowiedzialności i siły uczuć rodziców, więc jeśli nie ma tej dobrej podstawy, czyli miłości, to sytuacja zaczyna ich przerastać.

- Z tego co Pan sędzia opowiada, wyłania się kolejna przyczyna: ekonomiczna. A brak wspólnych ideałów, marzeń, aspiracji, rozczarowanie miłością nie są już przyczynami?
- Mówi pan o tym, co w języku prawniczym nazywamy „niezgodnością charakterów”, ale to znikomy procent spraw. „Przestałam go kochać”, „przestałem ją kochać” - to rzadka przyczyna. Pozwy rozwodowe nie są składane pochopnie. Widzę, że decyzja o wniesieniu sprawy jest podejmowana po wielu nieprzespanych nocach i długiej walce w nadziei, że małżeństwo da się ocalić. Moim zdaniem w tym wszystkim nie ma cynizmu ani utraty wiary, na pewno nie...

- Wracając do ekonomii. Czy nie wydaje się Panu, że samodzielność ekonomiczna kobiet jest też przyczyną rozwodów? Zauważmy, że panie nie muszą już opierać się na mężczyznach w każdej sytuacji. Kobiety same już organizują swój świat i czas życia. Po co im chłop?!
- Nie, absolutnie nie... Ludzie jednak naprawdę wierzą w miłość, wierzą w małżeństwo i podejmują dojrzałe decyzje.

- Czy Pan wie, że jest nowa moda: przyjęcia porozwodowe, fetowanie tego wydarzenia, które na dobrą sprawę jest klęską.
- Nie słyszałem o tym. Chciałbym podkreślić jeszcze jedną ważną sprawę: wzajemnych relacji w okresie po rozwodzie. Zawsze powtarzam, „nie będziecie już państwo mężem i żoną, ale zawsze będziecie rodzicami”. Dlatego przyklasnąłbym modzie na zachowanie dobrych relacji i szacunku dla siebie chociażby w imię dobra dziecka.

- Z punktu widzenia Pana jako sędziego: czy zdrada męska czymś się różni od kobiecej?
- Wydaje mi się, że nie. Boli i uderza tak samo, bez względu na to, kto zdradził. Trudno jest wybaczyć zdradę, trudno potem ułożyć związek na nowo, to już nie jest to samo. Zawsze pozostaje ziarenko niepewności, braku zaufania.

- Zdrada nie ma płci?
- Tak. Zdrada nie ma płci. Jest „gwoździem do trumny” małżeństwa. W przypadku alkoholu czy kłopotów materialnych są jakieś alternatywy, jakaś wspólna walka, jakieś „pomogę ci, zacznij się leczyć”, albo „jedź do Anglii i zarób, żebyśmy spłacili długi”. A zdrada... Zdrada za bardzo boli. Jest... końcem małżeństwa.

- Jest takie powiedzenie: nie żeń się, a nie będziesz się rozwodził...
- No wie pan... Równie dobrze można by powiedzieć: „Nie jeźdź na nartach, to nie złamiesz nogi”, „Nie idź do parku, bo ktoś cię napadnie”. Nie można tak stawiać sprawy. Życie ma różne barwy, różne wyzwania i uroki, i trzeba z tego korzystać, nie myśląc, że coś mi się stanie. Człowiek zawsze szukał swojej „drugiej połowy”. Większość ludzi ma dobre nastawienie do małżeństwa. Być z kimś przez całe życie, mieć wsparcie, pomoc, wychować dzieci, przeżywać wspólnie różne sytuacje - to jest coś pięknego. A to, o czym rozmawiamy, to są „wypadki przy pracy” (śmiech). Gdyby tak rozumować, to nie byłoby też ponownych małżeństw.

- Ostatnie pytanie... Panie sędzio, istnieje miłość, czy nie istnieje?
- Oczywiście, że istnieje.

- Ma pan na to dowody?
- Tak. Po pierwsze: to, że ludzie się pobierają, po drugie: gdy są problemy, to starają się je pokonać. A dlaczego? Bo się kochają. Mówimy przecież, że miłość wszystko zwycięży.


<!** Image 4 align=left alt="Image 223742" >*Andrzej Westphal

Zastępca przewodniczącej Wydziału I Cywilnego Sądu Okręgowego w Toruniu. Jest sędzią podczas 300 rozwodów rocznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!