Pani Sylwia o chorobie córki dowiedziała się po 20 tygodniu ciąży. - Po narodzinach stwierdzono inną wadę, niż wcześniej zakładano - wspomina Sylwia Trochowska, mama Julki. I dodaje fachowym, medycznym językiem: - To wrodzone skorygowane przełożenie pni tętniczych z ubytkiem międzykomorowym, zwężeniem zastawkowym i podzastawkowym tętnicy płucnej. W skrócie: To rzadka i złożona wada serca. Do tego wszystkie narządy są odwrócone jak w lustrzanym odbiciu.
- Julka jest bardzo dzielną dziewczynką - mówi pani Sylwia. Na pierwszy rzut oka nie widać, że jest chora - dodaje. Niestety z biegiem czasu serce Julki słabnie. Dziewczynka bardzo źle toleruje wysiłek fizyczny. Jej saturacja, czyli poziom nasycenia krwi tlenem wynosi 76%, podczas gdy normą u zdrowego człowieka jest 100%. Zwężenie płucne powoli, ale stopniowo się powiększa.
- Niestety w Polsce nie zakwalifikowano nas do żadnej operacji - ubolewa pani Sylwia. Ale ratunek jest. Daleko, bo za oceanem. Młoda mieszkanka Świecia została zakwalifikowana do operacji przez profesora Pedro J. del Nido, szefa kardiochirurgii w Boston Children's Hospital, jednego z najwybitniejszych kardiochirurgów na świecie. - Profesor jest w stanie przywrócić prawidłową funkcję serca, zamknąć ubytek i udrożnić tętnice. Da to szanse na normalne życie - mówi pani Sylwia. Oczywiście w grę wchodzą duże, ogromne wręcz pieniądze. - Potrzeba 1,5 mln zł. To nieosiągalna dla nas kwota - mówi Sylwia Torchowska.
Do tej pory zorganizowano już wiele imprez charytatywnych, z których dochód trafi na leczenie Julki. Zebrano 340 tys. zł. Kwota wrażenie robi. Ale wciąż brakuje sporo. - Jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób pomagają Julce - mówi pani Sylwia.
W internecie trwa zbiórka pieniędzy na leczenie dziewczynki. Szczegóły znajdziesz tutaj
Niestety w przypadku Julki czas odgrywa ważną rolę. - Według pisemnej opinii profesora Julka powinna być zoperowana jak najszybciej - mówi Sylwia Trochowska. I prosi o wsparcie leczenia córki.