1 - 22 lutego 1927 roku wieczorem wybuchł pożar w nowo wzniesionej fabryce „Kabel Polski” przy ul. Fordońskiej na ówczesnych Kapuściskach Małych. Łunę ognia widać było praktycznie w całym mieście. Pomimo szybkiej interwencji straży, zakład w ciągu nocy spłonął doszczętnie. Straty sięgnęły 1,5 mln złotych. Po wielu latach ujawniono, że prawdopodobnie było to świadome podpalenie zakładu w celu uzyskania zawyżonego odszkodowania, które wypłacono ostatecznie w kwocie aż 3 mln zł, zgodnie z zawartą wcześniej umową. Zakład za uzyskane z ubezpieczenia pieniądze szybko odbudowano. Stoi do dziś.
2 - Do najbardziej „widowiskowego” pożaru w międzywojniu doszło 31 sierpnia 1936 roku. Wieczorem około 19.30 nocny stróż zauważył ogień w trzypiętrowym budynku tzw. młynów Rothera na Wyspie Młyńskiej, należących do Państwowych Zakładów Zbożowych. Wewnątrz znajdowały się urządzenia młyńskie. Pożar szybko się rozprzestrzeniał. Zmobilizowano wszystkie bydgoskie siły strażackie. Na miejscu zjawiło się, jak określono „10 wylotów do gaszenia”, także straż miejska i wojsko do pomocy. W trakcie akcji gaśniczej zawaliła się jedna ze ścian budynku, na szczęście nikt z gaszących nie ucierpiał. Potem ogniem zajął się i drugi gmach młynów, z którego jednak wcześniej wyniesiono 10 ton zboża. Pożar opanowano około północy. Straty oszacowano na pół miliona ówczesnych złotych, a odbudowa młynów trwała aż do wybuchu wojny.
Kemping w czasach PRL. Tak kiedyś wypoczywali Polacy [zdjęcia]
3 - Ledwie pół roku później doszło do kolejnego pożaru, o jeszcze większych rozmiarach. 31 stycznia 1937 roku nad ranem pojaśniało niebo nad Wilczakiem. O godz. 3.30 wezwana została straż pożarna do płonącej fabryki maszyn do drewna Blumwego przy ul. Nakielskiej. Pożar wybuchł w drewnianej hali, w której znajdowały się maszyny. Spłonęła ona w całości, ale udało się uratować znajdujące się na terenie fabryki gmach dyrekcji i domy mieszkalne, a przede wszystkim kotłownię, w której groziła wielka eksplozja głównego kotła wypełnionego parą. Pożar przy 18-stopniowym mrozie ugaszono dopiero w południe.
4 - W mroźną noc z 24 na 25 stycznia 1945 roku, kiedy centrum miasta było już zajęte przez wyzwalające Bydgoszcz od niemieckiej okupacji siły Armii Czerwonej i Wojska Polskiego, ogień i gęsty dym pojawił się na placu Teatralnym. Płonął Teatr Miejski, w którym czerwonoarmiści schronili się przed mrozem i dodatkowo najprawdopodobniej rozpalili sobie ognisko. Wypaliło się całkowicie drewniane wnętrze obiektu, spłonął dach, ale mury pozostały prawie nienaruszone. Rok później obiekt został zburzony.
5 - To było spektakularne widowisko, które zgromadziło tysiące bezradnych i bezsilnych bydgoszczan, przyglądających się walce z żywiołem. 5 lutego 1960 roku w mroźny wieczór Bydgoszcz rozświetliła wielka łuna. Płonęły dwa z pięciu spichrzów nad Brdą przy ul. Grodzkiej. Wewnątrz spichlerzy mieściły się magazyny Argedu i przedsiębiorstwa radiowo-telewizyjnego, w których przechowywano m.in. terpentynę, lakiery, papę, smołę i... odbiorniki radiowe i telewizyjne. Strażacy, którzy przybyli na pomoc z całego niemal województwa, pompowali wodę prosto z Brdy. Około godz. 22 zawalił się pierwszy spichrz. Niedługo potem drugi. Pozostałe trzy udało się uratować.
6 - 31 stycznia 1972 roku nad ranem wybuchł groźny pożar w hali produkcyjnej Zakładów Sklejek i Chemicznego Przerobu Drewna położonej przy ul. Fordońskiej nad Brdą w Bydgoszczy. Składowane tam drewno było tak wysuszone, że płomienie sięgały nawet 40 m w górę. Przyjechało 21 jednostek straży pożarnej z całego województwa, w gaszeniu ognia wzięło też udział wezwanych z domów 120 pracowników zakładów. Trud okazał się daremny, hala spłonęła całkowicie. Szkody oszacowano wstępnie na 13 milionów złotych.
Handel w Bydgoszczy na archiwalnych zdjęciach [galeria]
7 – Także nad ranem, bo około godz. 4 w dniu 4 listopada 1976 roku zauważono ogień w magazynach PKS-u przy ul. Królowej Jadwigi w Bydgoszczy nad Brdą. Pomimo szybkiej akcji straży i ugaszenia ognia w ciągu kilku godzin, straty były wielomilionowej wartości – spaliły się budynki, silniki, części zamienne, skład opon. Płomienie sięgały wysokości czterech pięter, mieszkańców sąsiednich budynków ewakuowano, a ruch kołowy skierowano objazdami.
8 - Ten drobny w sumie pożar okazał się tak tragiczny w skutkach, że do głębi wstrząsnął mieszkańcami miasta. Doszło do niego w mroźną noc 25 listopada 1984 roku w godzinach wieczornych w domku przy ul. Azbestowej w Bydgoszczy. Prowizoryczny budynek wykonany był w całości z drewna i wyłożony od środka dla ocieplenia styropianem. Najpierw meble, a potem ściany zajęły się zaprószonym ogniem od pieca węglowego, którym mieszkańcy się ogrzewali. W płomieniach śmierć poniosło 7 osób: 63-letnia kobieta, jej 27-letnia córka i pięcioro dzieci w wieku od 2 miesięcy do 8 lat.
9 - Zaledwie pół roku później miał miejsce następny groźny pożar. 12 czerwca 1985 roku wieczorem zauważono płomienie wydobywające się z drewnianych baraków - magazynów Bydgoskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Ogólnego przy ul. Stromej. Akcja trwała wyjątkowo długa, ponieważ okoliczne hydranty nie działały i wodę do gaszenia trzeba było ciągnąć wężami aż z pl. Poznańskiego. Drewniane baraki spaliły się w całości.
10 - Nie minął rok, a kolejna łuna pożaru rozświetliła na długie godziny noc nad Bydgoszczą. Działo się to w nocy z 7 na 8 lipca 1986 roku. Spłonął wtedy wojskowy magazyn przy ul. Karmelickiej sąsiadujący z budowaną Operą Nova. Tzw. ognie lotne, roznoszone przez wiatr, docierały nawet do stacji paliw przy moście przy ul. Bernardyńskiej. Szczególne niebezpieczeństwo zagrażało farze, spichrzom i domom na starówce, bowiem w tamtą stronę dął wiatr. Osobne zagrożenie dla konstrukcji budowanej opery stwarzała temperatura płomieni. Równolegle z gaszeniem polewano wodą ściany opery, by je schłodzić. Jak się okazało, skutecznie. W akcji gaszenia uczestniczyło 270 strażaków z Bydgoszczy i regionu.
Mosty i wiadukty w Bydgoszczy. Tak je budowano. Zobacz archi...
