Spragnieni piłkarskich emocji kibice, mimo chłodnej aury, pojawili się w sobotę na meczu Wdy Świecie z Lubuszaninem Trzcianka.
<!** Image 2 align=right alt="Image 147979" sub="W pierwszym meczu na własnym boisku piłkarzom Wdy dopisało szczęście. Oby go nie zabrakło w kolejnych spotkaniach
/ Fot. Marek Wojciekiewicz">Pierwsze tej wiosny spotkanie na własnym boisku zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 2:1.
Bramka, która przeważyła szalę zwycięstwa na korzyść zawodników Wdy Świecie, padła w doliczonym przez arbitrów czasie gry.
Pierwsze dwa kwadranse meczu przebiegały pod dyktando naszych piłkarzy. Jednak nie miało to odzwierciedlenia w postaci gola.
Dopiero w 44. minucie meczu, gdy sędzia podyktował rzut wolny, piłkę odbitą od poprzeczki skutecznie dobił Dariusz Wolski i Wda objęła prowadzenie.
<!** reklama>W drugiej połowie spotkania, po skutecznej kontrze gości dochodzi do wyrównania. Na listę strzelców wpisuje się piłkarz Lubuszanina Trzcianka, Michał Waszczak. Za tę bramkę trudno winić bramkarza Wdy Roberta Tomaszewskiego, który pierwszy strzał zdołał obronić, jednak przy dobitce był już bez szans.
- Po tym, jak goście uzyskali wyrównująca bramkę, zacząłem się obawiać o losy tego spotkania - mówi pan Tomasz, kibic obecny na wszystkich spotkaniach naszej drużyny. - Tym razem przeczucie mnie nie myliło, losy spotkania rozstrzygnęły się w samej końcówce tego meczu - dodaje pan Tomasz.
Piłkarze gości uskrzydleni zdobytym golem, próbowali doprowadzić do prowadzenia. Jednak mimo kilku groźnych kontrataków ten plan się nie powiódł.
Pod koniec meczu sędzia spotkania doliczył jeszcze dwie minuty. W tym czasie celne dośrodkowanie perfekcyjnie wykorzystał Paweł Olszewski i ostatecznie ustalił wynik spotkania na korzyść piłkarskiej drużyny Wda Świecie.
O tym, że mecz obfitował w wiele nerwowych chwil świadczą trzy żółte kartki, które arbiter pokazał zawodnikom. Dwie przypadły w udziale gospodarzom (Leszek Szczygielski i Wojciech Ernest) i jedna zawodnikowi gości Damianowi Szacferowi.