Kiedy Stanisław Kwieciński otwierał masarnię w Bożejewiczkach, nie przypuszczał zapewne, w ilu sąsiedzkich wojnach będzie musiał brać udział.
<!** Image 1 ALIGN=NONE>
Na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy dogorywał rynek eksportu trzody chlewnej i bydła, Kwiecińscy, nie mogąc sprzedać zwierząt, otworzyli ubojnię. Od tego czasu musieli zmagać się z niektórymi sąsiadami, którzy skutecznie utrudniali im produkcję mięsa.
Dla dobra sąsiadów
Sąsiedzi zarzucali Kwiecińskim, że ubojnia została zlokalizowana zbyt blisko ich domów. Kłótnie, które co chwila wybuchały, były jednak skutecznie łagodzone przez właściciela zakładu. Kiedy sąsiedzi mieli pretensje, że muchy, które wcześniej siadały na masarskich odpadach, przylatują do ich domów, Kwiecińscy w budynku po garażu urządzili chłodnię na resztki poubojowe. Zakład, jedyny tego typu w gminie Żnin, odgrodzili tujami i inną roślinnością, żeby sąsiedzi mieli spokój.
Teraz chcą zadośćuczynić unijnym przepisom. Pomiędzy dwoma budynkami produkcyjnymi zbudowali specjalne zadaszenie. Pod nim znajduje się „poczekalnia” dla zwierząt, które mają być ważone przed ubojem.
- Wiatę trzeba było zrobić, żeby chronić zwierzęta przed deszczem i słońcem. Ta „poczekalnia” to po prostu zadaszenie położone na dwóch budynkach. Chcieliśmy w ten sposób zachować estetykę zakładu i budować w zgodzie z normami - mówi pan Stanisław. Jego żona wspomina o jeszcze jednym aspekcie tej inwestycji.
Kłótnia niepotrzebna
- Chodzi także o to, żeby zrobić coś dobrego dla sąsiadów. Jak jest wiata, to nie śmierdzi i lepiej wszystko od ulicy wygląda. Nie widać zwierząt prowadzonych na wagę - dodaje żona pana Stanisława.
Jak przyznaje Maciej Grzmiel, najbliższy sąsiad Kwiecińskich, stosunki sąsiedzkie rzeczywiście poprawiły się. Podkreśla, że na razie nie ma o co się spierać.
- Faktycznie, jest lepiej, bo nie ma bałaganu wokół zakładu. Jeśli po lecie nie będzie nam śmierdziało, to tylko będziemy się cieszyć. Kiedyś było źle, teraz się polepszyło i dlatego moja chęć walki z Kwiecińskimi osłabła - mówi „Expressowi” Maciej Grzmiel.