Od wyniku negocjacji przedstawicieli 45 związków zawodowych działających w strukturach Poczty Polskiej z dyrekcję firmy zależy, czy pracownicy podejmą protest przeciwko niskim płacom.
<!** Image 2 align=right alt="Image 75474" sub="Listonosz od blisko trzydziestu lat - Mirosław Dwojak. W 2006 roku, pocztowcy niewiele wywalczyli strajkami Fot. Adam Zakrzewski">W czwartek odbyło się pierwsze spotkanie.
Tymczasem podczas pierwszego wczorajszego spotkania zastępca dyrektora generalnego Poczty Polskiej ds. ekonomicznych, Mariusz Wnuk, nie przedstawił żadnych propozycji płacowych. Stwierdził jednak, że konieczna jest zmiana systemu wynagradzania pocztowców, żeby ich płace były konkurencyjne na lokalnych rynkach pracy. Wobec tego związkowcy przedstawili własne propozycje - dodatkowe 800 złotych miesięcznie brutto dla każdego zatrudnionego pracownika.
- Dyrektor generalny, chociaż nas zaprosił, w ogóle się nie pojawił - powiedział nam Piotr Czaplicki, przewodniczący ZZPP w Bydgoszczy. - Nie złożono nam żadnych nowych propozycji. Dlatego obecni na nim przedstawiciele związków zawodowych złożyli własne. Po prostu dogadaliśmy się ze sobą i podpisaliśmy odpowiedni dokument, który przekazaliśmy dyrektorowi Wnukowi. Uważam, że 800 złotych brutto to nie jest wygórowana kwota, zważywszy jak ciężko musimy pracować. Jestem optymistą i wierzę, że dojdziemy do porozumienia z dyrekcją.
<!** reklama>Późnym popołudniem doszło do kolejnego spotkania. Dyrekcja nadal obstawała przy swojej wcześniejszej propozycji - 100 złotych brutto dla jednego pracownika miesięcznie. Kiedy oddawaliśmy ten tekst do druku, rozmowy jeszcze trwały.
W czwartek w południe swoją konferencję prasową zwołali związkowcy z „Solidarności”.
- Niewiarygodnie żenująca oferta - stwierdził Janusz Szabowski, szef regionu i członek komisji krajowej NSZZ „Solidarność”. W ten sposób skomentował zaproponowany przez dyrekcję wzrost pensji o 6 proc., liczone od średniej płacy w firmie, która, według szacunków Poczty Polskiej, wynosi 2,7 tys. zł brutto.
- Najprawdopodobniej będzie protest - zapowiadał wczoraj Szabowski. - Dziś w Warszawie w tej sprawie spotkają się władze „Solidarności”. Nie wiadomo jeszcze, jaką formę przybierze protest. Strajk to ostateczność i na podjęciu takiej decyzji muszą zgodzić się w referendum wszyscy pocztowcy.
W Toruniu pocztowcy o strajkach słyszeć nie chcą, bo podczas ostatnich, z jesieni 2006 roku, jak mówią, wywalczyli niewiele, bo tylko 140 zł podwyżki. - A zaległą pracę i tak trzeba było wykonać, za tak samo marne pieniądze - mówią. Toruńska załoga rozważa rozpoczęcie strajku włoskiego. W tej sprawie zbierze się w sobotę. - Jeśli będzie taka wola, zastrajkujemy po włosku - powiedział naszej gazecie Tomasz Fajfer, członek toruńskiego Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty.
