Z Tomaszem Stańką spotkać się nie miałem przyjemności. Za to z Korą łączą się moje bardzo sympatyczne wspomnienia.
Pierwsze to pierwszy koncert, na który jako świeżo upieczony student wybrałem się do klubu Imperial na toruńskich Bielanach. Wokół zima stulecia, a na scenie Kora niczym wulkan. Wtedy dopiero wyrastała na gwiazdę.
Minęło 14 lat. Hala Astorii w Bydgoszczy. Przed koncertem umówiłem się z Korą na wywiad w garderobie. Ja - świeżo upieczony dziennikarz, ona - wtedy już wielka dama polskiego rocka. Miałem okropną tremę. To była pierwsza osoba z artystycznego świecznika, którą przyszło mi przepytywać. Wyczuwając moją tremę, uśmiechnęła się ciepło. A po paru pytaniach, gdy zorientowała się, że rozmowa nie skręca w stronę banałów, rozmawiała już ze mną jak ze starym znajomym.
Na pamiątkę tamtego spotkania pozostał mi podarowany przez Korę tomik jej wierszy z dedykacją. Żegnaj Koro...