Debiutancki gol Bernardo Vasconcelosa, świetna gra playmakera Michała Masłowskiego i dobra zmiana Piotra Petasza na lewej pomocy...
<!** reklama>
Mimo „straty” dwóch punktów na boisku Piasta te elementy napawają optymizmem przed kolejnymi meczami Zawiszy. Najbliższy w sobotę w Szczecinie z Pogonią w 1/16 Pucharu Polski (godz. 19.30, transmisja w Orange Sport).
Beniaminek z Bydgoszczy coraz lepiej radzi sobie w ofensywie, a przecież Ryszard Tarasiewicz ma jeszcze w obwodzie m.in. Brazylijczyka Luisa Carlosa.
W meczu w Gliwicach drużyny oddały w sumie 30 strzałów na bramkę, z czego zawiszanie aż dwadzieścia. Podkreślił to na pomeczowej konferencji trener Piasta Marcin Brosz.
- Mecz otwarty z dużą ilością sytuacji zarówno naszych, jak i przeciwnika. Na pewno problem tkwił w braku skuteczności. Dla nas kluczowy moment był po zdobyciu bramki, gdy wydawało się, że wykonaliśmy tą najcięższą pracę, mamy wszystko pod kontrolą i pójdziemy za ciosem. Jednak zbyt łatwo daliśmy sobie strzelić bramkę.
Z kolei Ryszard Tarasiewicz, trener Zawiszy, mimo tylko wyniku remisowego nie ukrywał zadowolenia z postawy swoich zawodników.
- Jestem zadowolony z organizacji gry, z bardzo dobrej reakcji po stracie gola, bo nie był to dla nas łatwy moment. Zachowaliśmy się przytomnie i odrobiliśmy szybko straty. Piast miał optyczną przewagę, jednak brakowało im czystych sytuacji. My natomiast już nie pierwszy raz, gdybyśmy lepiej wykorzystali sytuacje z akcji ofensywnych, to oprócz tej, którą mieliśmy z rzutu karnego, moglibyśmy się pokusić o bramkę zwycięską.
A propos niewykorzystanej przez Pawła Abbotta „jedenastki”. W rozgrywkach I ligi był etatowym wykonawcą rzutów karnych i bramkarze musieli wyciągać piłkę z siatki. Tym razem na drodze bydgoskiego napastnika stanął Dariusz Trela, dla którego był to pierwszy mecz po dłuższej przerwie. Dobrą interwencją golkiper Piasta zrehabilitował się za niepewną interwencję z I połowy, po której Bernardo Vasconcelos wyrównał stan meczu.
- Wcześniej ustaliłem sobie w głowie, w który róg się rzucę i tak zrobiłem. Do końca patrzyłem na ruch napastnika - tłumaczył po ostatnim gwizdku bohater spotkania.
Zawisza był bliski wygrania, bo na to sobie zasłużył swoją grą. Do szczęścia zabrakło trafienia z rzutu karnego. Ale koledzy nie mają pretensji do Abbotta za to pudło.
- Nie mamy pretensji do Pawła o tego karnego, bo jesteśmy drużyną i myślę, że dziś pokazaliśmy się jako drużyna - mówił po meczu kapitan Zawiszy Łukasz Skrzyński. - Co prawda uciekły nam punkty, ale wydaje się, że one będą przychodzić, bo z meczu na mecz jest coraz lepiej z naszą grą.