Miał być wyjazd w grudniu ubiegłego roku, ale przez opóźnienia z wydaniem wiz udał się dopiero na przełomie stycznia i lutego. Na szczęście pomogło Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Na wschodnią Białoruś pojechało 8 osób, w samochodzie dary od mieszkańców Bydgoszczy i okolic: słodycze, żywność, ale i książki czy przybory szkolne. - Dziękujemy bardzo darczyńcom, bo bez nich cała akcja pomocy nie byłaby możliwa - mówi Krystian Frelichowski, od 2009 roku organizator pomocy dla Polaków mieszkających na Białorusi.
- Największą wartością i radością dla nas były nie tylko dary, ale rozmowy oraz śpiew. Nie było im końca - przekazuje Stefan Pastuszewski z Bractwa Inflanckiego. - Większość osób tam nie zna polskiego, ale modlą się i śpiewają po polsku - dodaje. Dlatego apeluje o przekazywanie książek do nauki języka polskiego (zwłaszcza dla dorosłych) oraz do nauki historii czy geografii. - Wiele osób chce zdobyć Kartę Polaka, ale warunkiem jej otrzymania jest właśnie znajomość polskiego czy historii - wyjaśnia.
Stefan Pastuszewski na początku kwietnia wybiera się na Białoruś i ma nadzieję, że zabierze ze sobą potrzebne książki. Siedziba Bractwa Inflanckiego znajduje się w Bydgoszczy przy ul. Dworcowej 62 / 1.
Jak przekonuje uczestnik wyprawy i jednocześnie radny Szymon Róg, ważne jest, by utrzymywać z tamtejszymi mieszkańcami łączność. - A życie nie jest dla nich łatwe. 70 kilometrów od Mozyrza (jedna z miejscowości, gdzie mieszkają Polacy) znajduje się Czarnobyl, a mieszkający tam ludzie do dziś odczuwają skutki katastrofy elektrowni z 1986 roku. W niewielkiej Gruszewce mieszkają prawie same starsze kobiety. Mężczyźni niestety zmarli, bo pracowali przy usuwaniu skutków czarnobylskiej katastrofy - dzieli się wrażeniami.
Emerytury dla matek. Sprawdź, o co w tym chodzi!