Drugi raz do Bydgoszczy przyjadą perkusiści z całej Polski. To już V Zlot Perkusyjny, w którym ma uczestniczyć ponad trzystu pasjonatów i zawodowców. Nie zabraknie też wielkich nazwisk.
<!** Image 2 align=right alt="Image 134882" sub="- Perkusja to moja pasja - mówi Tomasz Klinikowski, organizator zlotu / Fot. Dariusz Bloch">W zeszłym roku impreza odbyła się w klubie Mózg i okazało się, że na sali zabrakło miejsca. Organizatorzy, nauczeni doświadczeniem, tegoroczny zlot umiejscowili w klubie Lizzard King. Są przygotowani na przyjęcie ponad trzystu uczestników. Dziś od godziny 16.30 bębniarze zaczną wybijać rytmy.
- W programie są koncerty, kilka konkursów i warsztaty pod hasłem „Jak grać szybko, gęsto i ekstremalnie”. Ale jak zawsze przy okazji takich spotkań, muzycy zabiorą swoje pałeczki i w przerwach pomiędzy kolejnymi wydarzeniami będą grać na stołkach, kieliszkach, szklankach. Zapowiada się jeden wielki łomot - mówi Tomasz Klinikowski, organizator zlotu.
<!** reklama>I tak do oporu do samego rana. Gwiazdą wieczoru jest formacja jazzowo-funkowa Marek Napiórkowski Trio, w której gra Czarek Konrad, od lat uznawany za jednego z najlepszych perkusistów w kraju. Druga sława - Dariusz „Daray” Brzozowski zaprezentuje ekstremalne metalowe granie. „Daray” był perkusistą zespołu Vader, obecnie angażuje się w kilka metalowych projektów jednocześnie.
Dla sympatyków wybijania rytmu zostanie rozegrany konkurs „rzuć pałeczkę prosto w beczkę”, w którym liczy się celność wrzutu do otwartego bębna. Praktycy i znawcy tematu zmierzą się w pojedynku „na solówki” i w zmaganiach szybkościowych. Specjalny drumometr będzie odmierzał ilość uderzeń w czasie 60 sekund.
- Administruję dwa fora internetowe dla perkusistów i to przede wszystkim dla nich jest ta impreza. Wychodzimy z założenia, że co najmniej raz w roku powinno stworzyć się okazję do spotkania i integracji - tłumaczy Tomasz Klinikowski. - To dość specyficzne środowisko. Jaki normalny człowiek bije namiętnie w gary - śmieje się.
Organizator to młody bydgoszczanin, który choć nie ma wykształcenia muzycznego i nazywa się „bębniarzem”, a nie „perkusistą”, z tym środowiskiem i instrumentem ma wiele wspólnego. Już jako mały chłopiec trenował rytm na kuchennych garnkach mamy. Z czasem przyszła kolej na grę w zespołach i zestawy perkusyjne. Gra od dziewięciu lat. W 2003 roku otworzył pierwszy w Polsce sklep perkusyjny dla profesjonalistów. Na przestrzeni ośmiuset metrów kwadratowych stoi kilkadziesiąt zestawów, a po specjalistyczny sprzęt i najlepsze talerze na rynku zjeżdżają się tu muzycy z całego kraju.
- Perkusja to moja pasja, a pomysł na sklep zrodził się przypadkiem. Kiedyś udało mi się sprzedać używany talerz za stówkę i pomyślałem, że to może być dobry interes - opowiada Tomasz Klinikowski.
O bębnach mówi tak: - Gitara basowa i bębny stanowią sekcję rytmiczną w zespole. Nie są instrumentami melodycznymi, więc nie mogą grać samodzielnie. Jednocześnie żaden zespół bez nich nie zaistnieje. Perkusiści nie lubią się z basistami, bo często wybijają rytm nierówno. Wokół sporu krążą często głupie żarty. Na przykład, perkusista i basista postanawiają popełnić samobójstwo. Skaczą z mostu i jak zawsze spadają nierówno.