Zambia w Gabonie: tragedia i radość

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/Pieczatowski_Jakub_(P).jpg" >Sport jest piękny. Chyba żaden kibic, niezależnie jakiej dyscyplinie i drużynie sympatyzuje, nie ma co do tego wątpliwości. A jeszcze piękniejszy staje się w sytuacjach, z jaką mieliśmy do czynienia w minioną niedzielę w Gabonie.

Otóż w finale turnieju o Puchar Narodów Afryki Zambia pokonała Wybrzeże Kości Słoniowej i osiągnęła największy sukces w swej historii. A wszystko po niesamowitym dreszczowcu, w którym to rywale byli faworytami.

Stało się to niemal 19 lat po ogromnej tragedii, jakiej doświadczył sport i futbol w tym kraju. W katastrofie lotniczej zginęli wszyscy zambijscy piłkarze, którzy podróżowali samolotem na mecz eliminacyjny mistrzostw świata z Senegalem. Do wypadku doszło u wybrzeży Gabonu, nieopodal stolicy tego państwa Libreville.

Blisko 19 lat po tym zdarzeniu, kilka kilometrów od miejsca w którym samolot runął do morza, Zambia sięgnęła po mistrzostwo Afryki. Libreville kojarzyć się więc będzie od tej pory Zambijczykom jako miejsce największej tragedii, ale też i największego osiągnięcia w historii ich sportu.

<!** reklama>Podobne odczucia związane z Monachium mają fani Manchesteru Utd. To właśnie na lotnisku w stolicy Bawarii w 1958 roku rozbił się podczas startu samolot z drużyną „Czerwonych Diabłów” na pokładzie. W wyniku tego wypadku śmierć poniosło ośmiu piłkarzy oraz dwaj trenerzy angielskiego klubu.

41 lat później, w pamiętnym finale Ligi Mistrzów na Camp Nou, Monachium okazało się szczęśliwe dla Manchesteru Utd. Po golach strzelonych w doliczonym czasie gry przez Teddy’ego Sheringhama i Ole Gunnara Solskjaera angielski zespół zapewnił sobie wygraną w starciu z Bayernem i sięgnął po Puchar Europy.

Tego typu historie zawsze wzruszają, są wydarzeniami szeroko komentowanymi i długo rozpamiętywanymi. I dobrze, bo na to zasługują i podkreślają jeszcze bardziej piękno sportu.