Ostatnią grą bokserską, którą można było nazwać symulacją, był Fight Night Champion. Tyle tylko, że EA Sports wyprodukowało grę w 2011 r., a od tamtego czasu kanadyjski producent skupił się na mieszanych sztukach walki i rozwoju serii UFC. Od czasu do czasu pojawiają się mniej lub jeszcze mniej udane gry o tematyce bokserskiej. Kolejną jest Big Rumble Boxing: Creed Champions od studia Survios.
Wyraz "Creed" w tytule nie jest chwytem marketingowym. Gra została stworzona we współpracy z wytwórnią MGM Studios. Tą samą, która wyprodukowała kolejne części "Rocky'ego" (od trzeciej), a w ostatnich latach kontynuuje serię z Adonisem Creedem w roli głównej, czyli synem Apollo, byłego rywala, a później przyjaciela Rocky'ego. Gra jest bowiem osadzona w filmowym uniwersum i mamy w niej do dyspozycji 20 postaci, z których część jest doskonale znana fanom sagi.
Jest więc przede wszystkim Adonis Creed przypominający Michaela B. Jordana, Rocky Balboa wyglądający jak Sylvester Stallone na przełomie lat 70. i 80. Są Ivan Drago, czyli Dolph Lundgren oraz James „Clubber” Lang, czyli Mr. T. I nawet nie przeszkadza to, że wszyscy zostali stworzeni graficznie jakby z gry Fortnite. Szkoda jednak, że gra jest bijatyką, jaką starsi mogą pamiętać z automatów do gier, a młodsi znają ze smartfonów.
Bo podczas zabawy z Big Rumble Boxing: Creed Champions trudno nie odnieść wrażenia, że to mini-gra, która swobodnie mogłaby zostać wydana na telefony i umilać czas w komunikacji miejskiej czy jakiejkolwiek poczekalni. Główne tryby są dwa - arcade i versus. Pierwszy to - z dużą tolerancją - kariera. Można ją zagrać każdym z bohaterów. Ale historie, poza dwoma-trzema wyjątkami, są powtarzalne. Ponadto z jednej strony między postaciami są dialogi, z drugiej - są one tylko pisane, kwitowane pomrukami. A przy licencji i wykorzystaniu w grze aktorów chciałoby się czegoś więcej.
Niewiele, ale jednak więcej, mamy podczas pojedynków. Tyle że tutaj bohaterowie wypowiadają tylko jedną-dwie kwestie znane z filmowej serii. W przypadku Rocky'ego, to "Yo Adrian, we did it!". W połączeniu z legendarną muzyką Billa Contiego przy okazji kilku pierwszych razów na twarzy automatycznie pojawia się uśmiech, a na reszcie ciała ciarki. Bo w tej grze wszystko robi pozytywne wrażenie za pierwszym razem. Wkrótce zaczyna nudzić.
Każdy z bohaterów niby ma specjalne ciosy, ale jest ich jak na lekarstwo, a wachlarz uderzeń również jest ubogi. Zawodnicy mają "paski życia", jak z gier z serii Mortal Kombat czy Street Fighter, ale to jedyne podobieństwo. Każda walka w Big Rumble Boxing: Creed Champions ma niemal identyczny przebieg. Jako element spotkania ze znajomymi, sprawdza się idealnie (do tego można wykorzystać drugi ze wspomnianych trybów - versus). Jednak na dłuższą metę nudzi. Ponadto nie ma trybu online, ale biorąc pod uwagę możliwości gry, wątpliwe, tryb cieszył się popularnością.
Podsumowując, Big Rumble Boxing: Creed Champions jest niezbyt rozbudowaną grą arcade, która wzbudza nostalgię (wśród fanów serii filmów) i bawi na pierwszy rzut oka. Ma jednak mało do zaoferowania przy samotnym podejściu i szybko nudzi. Za to nieco zabawy może dać podczas zabawy ze znajomymi.
Gra jest w sprzedaży od września i dostępna jest na PlayStation 4, Xbox One, PC oraz Nintendo Switch.
JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:
- Lewandowski strzela i asystuje Muellerowi. Bayern pokonał Benfikę w FIFA 22
- Oscary 2021. TOP 20 filmów sportowych
- It Takes Two i co jeszcze? Najlepsze gry dla dwóch osób [TOP 10]
- Zobacz, jak w grze UFC 4 wyglądają Jędrzejczyk, Błachowicz i inni Polacy [ZDJĘCIA]
- Polskie akcenty w oficjalnej grze F1. Orlen jest wszędzie
- Cristiano Ronaldo został... superbohaterem. W komiksie
Reprezentacja Polski w grze FIFA 22. Zobacz, jak wyglądają B...
