<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/warta_ryszard.jpg" >Lepper wrócił. Znów w telewizyjnych dziennikach migała ta zadowolona twarz człowieka, który zawsze mówi prawdę, zawsze ma rację, zawsze jest niewinny i na wszystko znajdzie wytłumaczenie. Wrócił, bo przecież po raz pierwszy od wielu lat, przez ostatnie kilka miesięcy nie było go w mediach. Nie wiem, jak skończy się proces w seksaferze, dzięki któremu przewodniczący znów trafił przed kamery. Ciekawsze jest pytanie, czy już definitywnie Lepper skończy się jako polityk.
Mam nadzieję, że tak, bo kariera tego krzykacza, fakt, że doszedł do najwyższych godności w państwie, jak nic inne symbolizował wszystkie choroby wieku dziecięcego polskiej demokracji. Lepper już zawsze będzie się kojarzył z tym, co najgorsze może się przytrafić w polityce z demagogią, zakłamaniem, cwaniactwem, zwykłym chamstwem zamienionym w metodę polityczną.
Lepper jednak nie wziął się znikąd. Fakt, że ten człowiek przez tyle lat jednych straszył, innych zwodził, nie był efektem jakichś anonimowych procesów społecznych. Właściwie wszyscy są winni, sami żeśmy go sobie wyhodowali. Winne są kolejne rządy, którym brakowało odwagi, by reagować, gdy Lepper kpił sobie z prawa czy blokadami terroryzował kraj. To także nasza wina, mediów, które przez lata kompletnie nieodpowiedzialnie robiły mu darmową reklamę. To także wina polityków - od postkomunistycznej lewicy aż po prawicowe PiS, bo to oni dla swych politycznych celów zrobili z niego najpierw wicemarszałka Sejmu, potem ministra i wicepremiera, choć było to nie tylko nieprzyzwoite, ale nawet z politycznego punktu widzenia okazywało się bezsensowne. Lepper musi odejść. Oby stało się to już teraz.
