Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wracamy do skarpety?

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Pamiętam, że kiedy parę lat temu wsunąłem do portfela pierwszą kartę kredytową, poczułem się całą gębą Europejczykiem, a połową gęby - także biznesmenem. W następnych latach, z powodu próżności i namów sprytnych akwizytorów, stałem się nosicielem kilku kolejnych kart.

<!** Image 1 align=left alt="Image 5419" >Pamiętam, że kiedy parę lat temu wsunąłem do portfela pierwszą kartę kredytową, poczułem się całą gębą Europejczykiem, a połową gęby - także biznesmenem. W następnych latach, z powodu próżności i namów sprytnych akwizytorów, stałem się nosicielem kilku kolejnych kart. Czy czuję się teraz całą gębą biznesmenem? Bynajmniej. Przekonałem się natomiast, że wiele kart to wiele kłopotów. Chodzić z nimi po mieście - strach. Trzymać je w domu - też strach. Złożyć w bankowym depozycie - koszt i niewygoda. Poza tym trzeba płacić za wznowienie karty i pilnować terminów spłaty zadłużenia, bo za zwłokę grożą kary, a po kilkudziesięciu dniach „plastikowe” kredyty obejmuje często zbójeckie oprocentowanie. W dodatku dla spokojnego snu głowę należałoby nabić mozaiką PIN-ów, haseł i innych ważnych i tajnych numerów w takiej dawce, że spamiętać je mógłby chyba tylko autysta. Teraz zaś okazuje się, że dla rozgarniętego złodzieja nawet zaawansowane elektroniczne zabezpieczenia nie są wielką przeszkodą. Z ironicznym dystansem oglądam więc reklamy zachwalające komfort posiadacza karty kredytowej. Więc co, wracamy do skarpety, bieliźniarki, mieszka pełnego talarów? Niedawno pisaliśmy o 86-letniej kobiecie, która przez lata nosiła przy sobie w torebce dorobek życia - bagatela - 80 tysięcy dolarów. Nosiła skarb jak dzban, dopóki ucho się urwało. Konkretnie: pewnego pięknego dnia dostała na ulicy w ucho, po czym torebka wpadła w ręce przypadkowych rabusiów. Tak źle i tak niedobrze. Co zatem czynić?

Moim zdaniem, najlepiej, jak zwykle, kierować się zdrowym rozsądkiem. Karta wydaje się najlepszym z możliwych rozwiązań, jeśli w portfelu tkwi jedna, a nie cały wachlarz. Wtedy łatwiej jest dostrzec i zgłosić utratę, a także łatwiej spamiętać wszystkie związane z kartą numerki - bez potrzeby zapisywania ich, jak to sporo osób czyni, na karteluszku trzymanym razem z kartą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!