Dziś rozpoczynają się juwenalia. Jednak już od poniedziałku na ulicach można zauważyć grupy młodzieży, które proszą kierowców o datki co łaska do studenckiej puszki.
<!** Image 2 align=right alt="Image 52609" >- Co się dzieje z tymi pieniędzmi? - Jak to co, idą na piwo! - nie kryje zdziwienia Krzysztof, student geografii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.
I właśnie to przede wszystkim nie podoba się niektórym bydgoszczanom.
- Wbiegają pod same koła, żebrzą i bywają strasznie nachalni - denerwuje się jeden z naszych Czytelników. - Czy studencka kultura to tylko mężczyźni przebrani za kobiety i osobnicy wyciągający ręce po trochę grosza?
- A niech zbierają! – odpowiada Krzysztof Sikora, kanclerz Wyższej Szkoły Gospodarki w Bydgoszczy. - Mam trochę złotówek przygotowanych specjalnie na spotkanie ze studentami. Mnie to żebranie się podoba, bo coś się na mieście dzieje. Moje pokolenie też nie było świętoszkowate. Na koncertach SBB i Niemena paliły się krzesła i marynary - wspomina kanclerz. - Gdy byłem studentem UMK w Toruniu, pełniłem funkcję szefa gwardii juwenaliowej, doskonale więc wiem, co się działo. Też piło się piwo i mocniejsze trunki. Kiedy studenci mają się wyszaleć? Jak będą mieli pięćdziesiąt lat? Kto za młodu nie był rewolucjonistą, na starość będzie tyranem - kończy kanclerz.
<!** reklama left>- Studiowałem na Politechnice Wrocławskiej, a z juwenaliów pamiętam najlepiej mecz między studentkami a studentami. Dziewczyny biegały w „korkach”, a chłopcy w szpilkach i w dodatku ze związanymi rękami - wspomina profesor Antoni Bukaluk, prorektor ds. nauki bydgoskiego Uniwersytetu Techniczno-Przyrodniczego. - Do dziś mam blizny na nogach i pamiętam smak piachu, którego się najadłem, gdy po faulu wylądowałem twarzą na boisku. Wtedy każdy rok miał ambicję stworzenia grupy teatralnej lub kabaretu, powstawał właśnie kabaret Elita. Nasi studenci pochodzą często z okolicznych miast i miasteczek, dlatego ciężko im znaleźć odpowiednie wzorce postępowania. Często brakuje im również pieniędzy. Rozumiem jednak „żebraninę”, ja też utrzymywałem się sam na studiach. Wolałbym jednak, żeby pieniądze nie poszły na alkohol - nie kryje profesor.
Jeden z organizatorów tegorocznych studenckich wydarzeń, Tomasz Dorawa z IV roku inżynierii środowiska, nie jest najlepszego zdania o kulturze studenckiej.
- Zrezygnowaliśmy z tradycyjnego korowodu i występów kabaretów. Parę lat temu brały w nich udział setki ludzi, a dziś nikomu się nie chce. Gdy pytamy w akademikach, czy studenci przyjdą na imprezę, to nie odwracając wzroku od swoich komputerów odpowiadają, że nie. Mam nadzieję, że tegoroczny zestaw artystów zachęci brać studencką do wzięcia aktywnego udziału w zabawie - mówi Tomasz Dorawa.