Fernando Santos otrzyma dużą odprawę
Fernando Santos został zatrudniony jako selekcjoner reprezentacji Polski w styczniu. We wrześniu przygoda Portugalczyka dobiega końca. 68-latek całkowicie się nie sprawdził. Santos to kolejny trener, który zostawi Biało-Czerwoną kadrę na lodzie. Tym razem nie szkoleniowiec nie odejdzie sam, a zostanie zwolniony przez PZPN.
Polski Związek Piłki Nożnej nie może liczyć na rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. Portugalczykowi trzeba będzie zapłacić, gdyż sam zapowiedział, że nie poda się do dymisji i nie chce rezygnować.
- Ja nie podaję się do dymisji ani dziś, ani jutro. Musicie zapytać prezesa (o zwolnienie). Jeśli prezes uzna, że dalsza współpraca ze mną nie ma sensu, to porozmawiamy o tym i na pewno znajdziemy jakieś wyjście - mówił Santos na konferencji po meczu z Albanią (0:2).
Piotr Kamieniecki z TVP Sport na początku tygodnia poinformował, że aby zwolnić Santosa potrzebne będzie 1,5 mln złotych. Ta kwota jest równa dwóm pensjom. Wygląda na to, że PZPN musi głębiej sięgnąć do kieszeni. Kontrakt Santosa ma obowiązywać do grudnia, dlatego odprawa będzie dużo większa niż wspomniane 1,5 mln złotych.
Tomasz Włodarczyk z "Meczyków" poinformował, że może chodzić nawet o 10 pensji, czyli 7 milionów złotych! Dziennikarz przypomina, że niemałe pieniądze zarabia także sztab Fernando Santosa, który także musi otrzymać odprawy. W grę może wchodzić nawet 10 milionów złotych. - Co trzeba zrobić? Trzeba negocjować. A kto ma teraz lepszą pozycję negocjacyjną? Fernando Santos - skomentował Włodarczyk.
Czy to się opłaca? Według informacji WP Sportowe Fakty, za sam udział w mistrzostwach Europy, UEFA przekaże każdej federacji 9,25 mln euro! Za zwycięstwo można zarobić 1,5 mln euro. Jeśli nowy selekcjoner będzie gwarancją awansu, PZPN jeszcze sporo na tym zarobi.
REPREZENTACJA w GOL24
Najgorsi trenerzy reprezentacji Polski w XXI wieku. Fernando...
