Dotarliśmy do filmu nagranego przez policję podczas zamieszek stadionowych 25 sierpnia 2010 roku w Bydgoszczy. Materiał jest dowodem w procesie przeciwko grupie kibiców.
Film trwa ponad 50 minut. Został nakręcony przez bydgoskich policjantów na stadionie Zawiszy w czasie meczu pucharowego Zawiszy z Widzewem Łódź - doszło wówczas do zamieszek i poważnych zniszczeń na stadionie.
Policjanci nagrywali firm i robili zdjęcia ukryci w pomieszczeniu z lustrem weneckim przy trybunie kibiców Zawiszy. W pierwszych minutach widać, jak niewielki oddział policjantów próbuje odeprzeć atak osobników w kominiarkach, uzbrojonych w długie pałki. „Tarcze popękane już są”, „Zobacz, co się dzieje, nie mają szansy żadnej” - komentują policjanci. Wśród agresywnych chuliganów widać kilkunastoletnie dziewczyny. „Patrz te dziwki, szmaty” - słychać głos policjanta.
Jeden z funkcjonariuszy pyta, czy na stadionie działa monitoring. „W ch... działa, taka jakość, że w d... można sobie wsadzić” - odpowiada jego kolega.
Sytuacja robi się coraz groźniejsza, bo chuligani z wyrwanymi krzesełkami i barierkami nacierają na służby porządkowe. „Mamy drzwi otwarte?” - niepokoi się policjant za szybą.
<!** reklama>Wzywane są posiłki. Słychać strzały z broni gładkolufowej. „Ja bym nap... z tych gumowych, aż by huczało” - mówi policjant.
Cały czas wykonywane są zbliżenia awanturników. „A, mam cię k...!” - cieszy się funkcjonariusz z aparatem fotograficznym. Burdy nie ustają, mimo interwencji oddziału prewencji. „To jest Heysel. Dawno takiej zadymy nie było” - pada komentarz. Przed obiektywami przechodzi dziewczyna. Słychać głosy: „Jebać k... podług lat”, „Oni się przygotowują do wojny”, „Szmaty, dziwki, gówniary”.
W posiadaniu tego filmu znalazł się Jarosław G. z Bydgoszczy, jeden z kibiców, oskarżonych o udział w zbiegowisku i czynną napaść na policjantów.
Jego adwokat odmówił nam odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób wszedł w posiadanie tego materiału.
- Na nagraniu widać, że nie biorę udziału w zadymie. Mimo to postawiono mi zarzut. Początkowo udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Przesiedziałem trzy i pół tygodnia w areszcie. Po interwencji adwokata areszt został uchylony, a prokurator zmienił zarzut - mówi 28-letni Jarosław G.