Nie zmienia to faktu, że władzy trzeba stale i czujnie patrzeć na ręce. W miejscowości, w której mieszkam (Kobylarnia, gmina Nowa Wieś Wielka) długo cieszyła oko łąka tuż obok rezerwatu przyrody Dziki Ostrów. Jedynymi jej gospodarzami była wierna para żurawi. Wkrótce jednak żurawie będą miały sąsiadów. Na łące w szybkim tempie powstaje bowiem miniosiedle trzech domów jednorodzinnych. Urzędnikom, którzy wydawali stosowne do budowy dokumenty, nie przeszkadzało to, że miniosiedle będzie dzielić od rezerwatu niewiele ponad 100 metrów. Właścicielom budowanych domów nie przeszkadza zaś to, że łąka jest podmokła - jesienią i wiosną tworzą się na niej jeziorka.
Powie ktoś, że trzy domy specjalnie nie zepsują krajobrazu i nie wpłyną na środowisko. Może tak, może nie. Bardziej boję się tego, że inni zobaczą, iż teren wokół rezerwatu nie jest nietykalny i nacisną na urzędników o kolejne pozwolenia na budowę.
Komentarz dotyczy poniższego artykułu:
