Chodzi o pomnik na grobie czterech harcerzy, współpracujących z siatką konspiracyjną Armii Krajowej, który znajdował się w dzielnicy Wołkowysk Centralny, przy ul. Sienkiewicza, obok domów jednorodzinnych.
Upamiętnienie miało kształt dwóch ułożonych schodkowo płyt nagrobnych z nakładanym krzyżem i pionowo stojącą betonową płytą z umieszczoną w jej środkowej części tablicą w formie krzyża harcerskiego z napisem:
S+P
BOHATEROM AK
POLEGŁYM ZA
NASZĄ WOLNOŚĆ
NARCYZ GIENIKIER
LAT 19 III 1945
W HOŁDZIE RODACY
1995
CZEŚĆ ICH PAMIĘCI
Mogiła młodych AK-owców była oznaczona postawionym tutaj jeszcze w latach 90. minionego stulecia krzyżem Straży Mogił Polskich.
Miejsce pochówku bohaterów udało się wówczas zidentyfikować i wznieść na nim pomnik dzięki staraniom byłej wieloletniej prezes Oddziału Związku Polaków na Białorusi Anny Sadowskiej. Działaczka spisała relację jednej z najstarszych mieszkanek miasta, pamiętającej okoliczności śmierci bohaterów. Byli to czterej harcerze i jedna harcerka, rozstrzelani w marcu 1945 roku przez NKWD za przynależność do siatki konspiracyjnej polskiego zbrojnego podziemia.
Tylko jeden z rozstrzeliwanych zdążył podczas egzekucji wykrzyknąć słowa pożegnania z życiem, które usłyszała mieszkanka Wołkowyska, będąca świadkiem tragicznego wydarzenia. Był to okrzyk: „Niech żyje Polska! Jestem Narcyz Gienikier, lat 19!”
Dzięki temu okrzykowi imię harcerza pojawiło się w inskrypcji na pomniku, a my wiemy, że Narcyz Gienikier był jedną z czterech osób złożonych w zbiorowym grobie, którego bezczeszczenia dopuściły się najprawdopodobniej białoruskie władze, niszczące ostatnio AK-owskie upamiętnienia na terenie całej Grodzieńszczyzny.
Wcześniej władze białoruskie zniszczyły m.in.: kwaterę wojenną żołnierzy Armii Krajowej w Mikuliszkach (rejon oszmiański), obelisk legendarnego dowódcy AK-owskiego Jana Piwnika „Ponurego”, który stał w miejscowości Bogdany (rejon szczuczyński), gdzie "Ponury" ze swoim oddziałem stoczył 16 czerwca 1944 roku ostatni bój w swoim życiu, a także grób żołnierza Armii Krajowej Adama Pacenki w Jodkiewiczach (rejon brzostowicki).
Za bestialskimi aktami państwowego wandalizmu, których dopuszczają się władze Białorusi wobec polskich pochówków wojennych, może stać białoruska prokuratura, prowadząca kuriozalne śledztwo o „ludobójstwie narodu białoruskiego” w czasach II wojny światowej.
Białoruska prokuratura niejednokrotnie występowała z oświadczeniami, że za winną „ludobójstwa” Białorusinów uważa Armię Krajową, "gloryfikowaną przez obecne władze Polski, biorące w ten sposób odpowiedzialność za zbrodnie", popełniane w czasie II wojny światowej.
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych na zniszczenie kwatery wojennej w Mikuliszkach zareagowało oświadczeniem, w którym zaznaczono, że władze Polski "z oburzeniem" przyjęły doniesienia o niszczeniu polskiej kwatery żołnierzy AK w Mikuliszkach, i podkreślono, iż "Polska potępia wszelkie akty bezczeszczenia pamięci żołnierzy, którzy ponieśli najwyższą ofiarę w obronie swojej Ojczyzny”. W tym samym oświadczeniu, MSZ RP wezwało „białoruskie władze do natychmiastowego zaprzestania haniebnych działań wymierzonych w polską pamięć na Białorusi".
Incydent w Wołkowysku wydarzył się zaledwie kilka dni po tym, jak MSZ RP interweniował w sprawie barbarzyńskiego zniszczenia kwatery w Mikuliszkach. Na zdjęciach, opublikowanych przez działacza ZPB Marka Zaniewskiego, pomnik jest widoczny w nienaruszonym stanie jeszcze w dniu 5 lipca, o czym świadczy data na zdjęciu z pomnikiem.
mm
