Nowych mieszkań jest wciąż za mało. Mimo to w ubiegłym roku spółdzielnie oddały ich do użytku najmniej od 13 lat. - Nie opłaca się budować - tłumaczą.
Do listopada ubiegłego roku spółdzielnie zbudowały w całej Polsce zaledwie 6,5 tysiąca mieszkań. Ta liczba nieprzerwanie spada od 1993 roku.
- Nie opłaca się dużo budować. Przepisy nie dają gwarancji, że osoby, które zasiedlą mieszkania, będą regularnie płacić - mówi Leszek Małecki, zastępca prezesa BSM.
- Co roku oddajemy od 20 do 35 nowych lokali. To nie odpowiada zapotrzebowaniu. Na tyle pozwalają środki - przyznaje Andrzej Wyżgowski, zastępca prezesa Fordońskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
- Tych, którzy zalegają z opłatami, nie można eksmitować. Budując mieszkania, spółdzielnia ponosi poważne koszty. My stawiamy budynki ze środków własnych przyszłych użytkowników, inaczej niż prywatni developerzy. Oni budują korzystając z kredytów - dodaje Leszek Małecki z BSM.
Prywatne firmy pobiły w 2005 roku spółdzielnie na głowę. Wybudowały ponad 27 tysięcy mieszkań.
- Lokatorzy spółdzielni spłacają koszty w czynszu. My budujemy, sprzedajemy i kłopot mamy z głowy - wyjaśnia Olgierd Dubowik, prezes firmy developerskiej Budlex z Torunia. - Ryzyko finansowe biorą na siebie banki, udzielające kredytów kupującym mieszkania - tłumaczy.
Spółdzielcy z takich udogodnień nie mogą korzystać.
Sytuację ma zmienić przygotowywana właśnie przez Ministerstwo Transportu i Budownictwa nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.
Nowe przepisy mają przywrócić spółdzielcom możliwość budowy bardziej zyskownych mieszkań własnościowych.