Badania wskazują, że w każdej szkole jest średnio 18 uczniów, którzy potrzebują dożywiania, ale nie są objęci żadną formą pomocy.
Ponad połowa dyrektorów szkół podstawowych i gimnazjów nigdy nie otrzymała oferty pomocy w dożywianiu. Prawie 70 procent z nich opiera się wyłącznie na dotacjach przekazywanych przez gminę - wynika z badań przeprowadzonych przez MillwardBrown SMG/KRC w trakcie programu „Podziel się posiłkiem”.
Nie mamy sygnałów
Tymczasem w Bydgoszczy, choć problem nie był dokładnie badany, wszyscy zapewniają, że go nie ma. - Nie miałem sygnałów, że mamy niedożywionych uczniów w szkołach. Dysponujemy odpowiednimi środkami na zapewnienie im posiłku. Pamiętam jednak, że kiedyś na naradzie dyrektorów była prośba z MOPS, żeby aktywność w ich pozyskiwaniu się zwiększyła. Być może gdzieś dziecko niedojada, gdy wstydzi się do tego przyznać. Ale od tego jest wychowawca, żeby to wychwycił - uważa Marian Sajna, dyrektor Wydziału Edukacji UM w Bydgoszczy.
<!** reklama left>Sprawdzamy dwie bydgoskie placówki - SP nr 37 przy ulicy Gdańskiej, gdzie nie brak trudnej młodzieży z zagrożonych środowisk, i SP nr 20 z ulicy Grabowej, gdzie uczą się głównie dzieci „mundurowych”. Głos dyrektorów jednak podobny - problemu nie ma. - Wydajemy ponad 200 bezpłatnych obiadów dziennie. Był rok, że mogliśmy im zapewnić nawet drugie śniadania - mówi Mirosław Zajdler, dyrektor SP nr 37. Przyznaje jednak, że w szkole nie prowadzono wśród uczniów ankiety na temat tego, czy przychodzą na lekcje głodni.
- Wydajemy 18 bezpłatnych obiadów, 5 dodatkowych finansuje ksiądz, kilka nasze koło kombatantów i sponsorzy - mówi Maria Frankowska, dyrektorka „20”. - 33 uczniów korzysta też z „wyprawki”, wsparcia socjalnego z urzędu. Daję głowę, że nie ma u nas głodnych uczniów - zapewnia dyrektorka.
Wzorcowy Toruń
Nie wszyscy jednak wiedzą, że szkoły mogą korzystać z innych sposobów dożywiania dzieci i to nawet wtedy, gdy nie mają własnych stołówek. Wzorcowo sytuacja wygląda w Toruniu, gdzie działa Fundacja Bank Żywności. - Realizujemy program „Dostarczanie żywności do najuboższej ludności UE”. W tym roku trafi do potrzebujących ponad 1600 ton jedzenia - zapowiada Jadwiga Wojciechowska, prezes fundacji. - Nawet jeśli szkoła nie ma własnej stołówki, dzieci zabierają po prostu mąkę, makarony, cukier, ser, mleko czy płatki do domów. Głód dotyczy przecież całych rodzin.
W Bydgoszczy wszystko zależy od Urzędu Miasta. - MOPS przeznaczył na dożywianie dzieci 1 milion 600 tysięcy złotych - mówi dyrektor Sajna. - Poproszę jednak dyrektorów, aby bardziej przyjrzeli się skali zjawiska.