Dokładnie 97 tysięcy 258 złotych traci właśnie Arriva PCC przez tajemniczą niemoc marszałkowskich służb.
Pieniądze już dwa razy były na koncie, ale odesłano je do Warszawy.
Linię kolejową z Torunia do Sierpca obsługuje Arriva. Trasa pociągu wybiega poza nasze województwo. Za 10 kilometrów na terenie województwa mazowieckiego zobowiązał się zapłacić Urząd Marszałkowski w Warszawie. Już w maju mazowiecki sejmik przyjął uchwałę w tej sprawie. Nasz sejmik zrobił to 3 lipca, jednak akt zawierał wadę prawną. Radca prawny Andrzej Rakowicz zapisał w nim, że „uchwała podlega ogłoszeniu w Dzienniku Urzędowym Województwa Kujawsko-Pomorskiego”, co było kompletnym nieporozumieniem. Dopiero nadzór wojewody wyłapał, że powinno być „porozumienie (między województwami - red.) podlega ogłoszeniu w Dzienniku Urzędowym Województwa Kujawsko-Pomorskiego”. Były wakacje, więc sejmik naprawił błąd dopiero 15 września.
<!** reklama>Co się działo dalej? - Od 16 lipca, kiedy to wysłaliśmy do Torunia cztery egzemplarze porozumienia z prośbą o ich podpisanie i zwrot, czekaliśmy. Najpierw była ta wadliwa uchwała. Potem monitowaliśmy telefonicznie. Byliśmy zablokowani przez wasze województwo, bo bez podpisanego dokumentu nie mogliśmy dokonać publikacji w naszym Dzienniku Urzędowym - tłumaczy Joanna Czechowicz-Bieniek z warszawskiego urzędu. - 17 listopada wysłaliśmy w końcu pismo do departamentu infrastruktury w waszym urzędzie. Ale porozumienia nie przysłaliście. Kolejne pismo posłaliśmy 9 grudnia. Tego samego dnia kierowca marszałka doręczył wreszcie podpisane dokumenty.
17 grudnia treść Porozumienia opublikowano w dzienniku woj. mazowieckiego. 22 grudnia Warszawa wysłała na konto UM w Toruniu 97 tys. zł. Urzędnicy odesłali je z powrotem. 31 grudnia Warszawa jeszcze raz przelała dotację. Urzędnicy toruńscy znów ją oddali.
- Jedno wielkie kuriozum - mówi Maciej Królak, rzecznik Arrivy PCC.
Beata Krzemińska, rzeczniczka marszałka Całbeckiego, winą obarcza jednak Warszawę. - Porozumienie straciło moc 13 grudnia. Przez to, że Mazowieckie 4 dni spóźniło się z publikacją w dzienniku, pieniędzy przyjąć i przekazać Arrivie nie mogliśmy - mówi.