
Podobnie argumentują inne sieci, np. Aldi, mają już ok. 50 takich urządzeń: "Chodzi o zagwarantowanie klientom komfortu zakupów i miejsc parkingowych".

Problem z kierowcami, którzy nie są klientami, a parkują, mają również centra handlowe.
I tak np. w sierpniu zeszłego roku płatny stał się parking w bydgoskim Centrum Handlowym Focus. Pierwsze dwie godziny są darmowe. Po ich przekroczeniu klienci - kierowcy muszą zapłacić 5 zł za każdą rozpoczętą godzinę. System jest bezbiletowy. Podczas wyjazdu z terenu galerii wiadomo, jak długo auto stało. Kamery odczytują numery rejestracyjne i na tej podstawie jest liczony czas. O dwie kolejne darmowe godziny jest wydłużony czas dla klientów, którzy w Focusie odwiedzą kino lub siłownię.

Jednak opisane praktyki budzą wątpliwości UOKiK, gdzie docierały skargi na zasady działania parkingów przy sklepach Aldi i Biedronka. Parkowanie przez pierwsze 60 lub 90 minut było bezpłatne, pod warunkiem że konsument pobrał bilet parkingowy i umieścił go za przednią szybą. Jeśli tego nie zrobił, zarządca parkingu naliczał opłatę w wysokości 90 zł albo 150 zł.
Ze skarg wynikało, że opłata dodatkowa nakładana była, gdy nie minął czas przeznaczony na bezpłatne parkowanie. Wezwanie otrzymywały osoby, które pobrały bilet, lecz nie umieściły go za przednią szybą. Działo się to z różnych przyczyn, np. konsument odruchowo włożył bilet do portfela i poszedł zrobić zakupy, nie zdążył wrócić z parkometru przed wystawieniem wezwania, bilet zsunął się na siedzenie itp.
Wątpliwości prezesa UOKiK wzbudziło to, że zarządca parkingów Biedronki i Lidla odmawiał klientom uznania zasadnych reklamacji. Urząd nałożył na spółkę 150 774 zł kary.
- Nie kwestionujemy wprowadzenia wymogu pobrania biletu na parkingach przed sklepami, ale brak uczciwego i rzetelnego traktowania konsumentów, którzy zgłosili reklamację i byli w stanie udowodnić, że pobrali bilet - komentuje Tomasz Chróstny, prezes UOKiK.