Największe roczne przychody osiągają żużlowcy. Jednak specjaliści od jazdy w lewo, w przeciwieństwie do innych sportowców, bardzo dużo wydają.
<!** Image 2 alt="Image 141851" sub="Infografika: Milena Wojtkowiak">Na czele ubiegłorocznej listy płac znaleźli się Andreas Jonsson i Piotr Gruszka. Przychód „Adrenaliny” ze startów w Polonii wyniósł 1,5 miliona złotych. Na tę kwotę składa się 1 mln za samo parafowanie kontraktu i 25 tysięcy zryczałtowanej opłaty za każdy mecz.
Do tego dochodzi 600 tysięcy złotych zarobionych przez Szweda w rodzimej Elitserien i 150 tys. zł z tytułu nagród wywalczonych w Grand Prix. Jeżeli uwzględnimy jeszcze turnieje towarzyskie oraz sporadyczne starty w lidze duńskiej, to okaże się, że kapitan Polonii podniósł z toru ok. 2,3 mln zł (w tym zestawieniu nie uwzględniamy pieniędzy od sponsorów).
Znacznie mniej - 1,4 mln zł - zarobił na ściganiu Emil Sajfutdinow. Dlaczego tylko tyle? Bo 21-letni Rosjanin nie otrzymywał ryczałtów, a jego stawka za punkt nie powalała na kolana. Szacować można, że na startach w Polonii dorobił się ok. 800-900 tysięcy złotych.
Emil rzadko pojawiał się ponadto w barwach Piraterny Motala, której kasę uszczuplił o jakieś 30 tys. zł. Z kolei ok. 400 tysięcy zarobił na startach w Grand Prix, lidze rosyjskiej oraz imprezach towarzyskich.
Do kieszeni mniej niż połowa
Jednak „na czysto” do kieszeni żużlowca trafia maksymalnie 40 procent tych pieniędzy. Lwią część pochłaniają bowiem wydatki na sprzęt, opłaty dla tunerów i mechaników, koszty podróży, noclegów itp. Dość powiedzieć, że na zakup motocykla i „podrasowanie” silnika przez tunera trzeba przeznaczyć 40-45 tys. zł. A na jeden sezon zawodnik potrzebuje nawet dziesięciu maszyn.
<!** reklama>W 2009 roku Emil Sajfutdinow wydał na przygotowanie sprzętu i funkcjonowanie teamu prawie 1 milion złotych. Jonsson startował w większej liczbie imprez i dlatego jego koszty były wyższe o 300 tysięcy złotych.
Pieniądze, które trafiają do kieszeni żużlowców nie są oszałamiające. Zwłaszcza jeżeli uświadomimy sobie, że każdy ich wyjazd na tor może skończyć się trwałym kalectwem lub śmiercią...
Inni nie ryzykują tak bardzo (choć i siatkarzom przytrafiają się poważne kontuzje, które eliminują ich na jakiś czas z gry i z ważnych meczów, np. w reprezentacji), a zarabiają zbliżone kwoty. Przykładem może być Piotr Gruszka ...
To nie Gruszka na wierzbie
MVP mistrzostw Europy, czyli najlepszy zawodnik turnieju w Turcji, zanim trafił do bydgoskiej Delecty pół ubiegłego sezonu spędził w ArkasSpor Izmir. Roczny kontrakt w bydgoskim klubie ma nie mniejszy niż 500 tys zł. W poprzednim klubie miał zbliżone warunki finansowe.
Dodajmy do tego pozakontraktowe zarobki, czyli premię za zdobycie w ub. sezonie z tureckim zespołem Challenge Cup (wygrana w finale z Jastrzębskim Węglem) oraz specjalną premię od sponsora reprezentacji „Polkomtelu” za zdobycie mistrzostwa Europy (1 mln zł na 14 zawodników, to 71,4 tys zł).
Jest jeszcze wcześniejsza premia reprezentacyjna, ustalona w kontrakcie, ale owiana tajemnicą handlową. Można zakładać, że to podobna kwota.
Tak więc zarobki Gruszki z ub. sezonu można szacować na ok. 1 mln złotych. Dla porównania tę kwotę z samego kontraktu klubowego ma najlepiej opłacany siatkarz w Polsce, Mariusz Wlazły ze Skry Bełchatów.
Siatkarze mogą zarabiać też na reklamach. Np. wartość marketingowa Piotra Gruszki według raportu przygotowanego przez firmę „Pentagon Research”, a opublikowanego przez serwis metro.pl, wynosi w tej chwili 350.000 zł.
Gdyby ktoś chciał w reklamie wesprzeć sie wizerunkiem MVP mistrzostw Europy, musiałby przelać na konto siatkarza taką właśnię kwotę.
Siatkarki skromniejsze
Ubogą krewną Gruszki jest jego koleżanka po fachu - Ewa Kowalkowska. Najlepsza bydgoska siatkarka zarabia miesięcznie ok. 8 tysięcy złotych.
Zresztą pensja kapitan GCB Centrostal wypada mizernie nie tylko przy zarobkach panów, ale też przy dochodach siatkarek z Muszyny i Bielska-Białej, reprezentantek Polski. W klubach z tych miast płaci się w granicach 20-25 tys. zł.
- Siatkówka, to mój zawód, nie mam więc zamiaru grać w nią charytatywnie - powiedziała kiedyś Milena Sadurek-Mikołajczyk, brązowa medalisteka ME.
Pod koszem bez szału
Na poziomie II ligi koszykarzy (faktycznie trzeciej w kolejności rozgrywek) tylko kilku najlepszych zawodników KPSW Astorii Bydgoszcz ma w pełni profesjonalne kontrakty, choć ich wysokość nie jest ujawniana.
Na podstawie nieoficjalnych informacji ustaliliśmy, że średnie miesięczne zarobki tych graczy (chodzi tu przede wszystkim o Doriana Szyttenholma, Artura Gliszczyńskiego, Łukasza Kuczyńskiego i Rafała Urbaniaka) oscylują w granicach 2,5-2,7 tys. zł. W skali roku daje to sumę około 30 tys. zł.
Tu dwa zastrzeżenia. Dwaj ostatni przyszli do KPSW Astorii przed tym sezonem i zrozumiałe, że pieniądze z kasy klubowej odbierali dopiero od września. Z kolei Szyttenholm i Gliszczyński przedłużyli swoje umowy z klubem, ale z praktyki wiadomo, że często za wakacje graczom się nie płaci.
Duże rozbieżności u piłkarzy
W drugiej lidze, w której występują dwa zespoły z naszego regionu, Zawisza Bydgoszcz i Unia Janikowo, nie ma oficjalnych stawek. Miesięczne kwoty, które zasilają konta zawodników są kwestią indywidualnych kontraktów. Podobno najniższe pensje w 2009 roku kształtowały się się w okolicach 1,5 tys. zł. Średnio mogą być to kwoty od 2,5 do 3,5 tys. zł. Najlepsi ponoć inkasują cztery, a nawet pięć tysięcy. W rundzie jesiennej w Zawiszy Brazylijczyk Lilo dostawał 4 tys. zł miesięcznie. Gdyby grał w Bydgoszczy przez cały rok, to na jego konto wpłynęłoby 48 tys zł.
Rozbieżności są jednak duże. Jak udało nam się dowiedzieć, jeden z zawodników Ruchu Radzionków zarabia aż 12 tysięcy zł! Nieoficjalnie też wiemy, że Olimpia Grudziądz jednemu z graczy zaproponowała zarobki na poziomie 8 tys. zł!
Do tego dochodzą premie. W Zawiszy prawdopodobnie ok. 10 tys. zł za zwycięstwo do podziału na zespół. Ale są kluby, gdzie dodatkowe gratyfikacje wynoszą tylko 2 tysiące na drużynę. Różnice są więc spore.
W III lidze piłkarze mogą zarobić 1200-1500 zł (większość oprócz tego pracuje zawodowo). W IV lidze niektórzy otrzymują stypendia plus premie za zwycięstwa i połowę tej kwoty za remisy. Przy dobrych wynikach mogą „podnieść z boiska” 700 zł.
W A klasie najlepsi dostają po 400-500 zł (plus w przypadku dalszych wyjazdów dieta żywieniowa). Z kolei w B klasie pieniądze są już symboliczne - od 100 do 200 zł. Jeden z klubów, którego sponsorem są Zakłady Mięsne, funduje dodatkowo co miesiąc zawodnikom paczki z wędlinami...
Żyją ze stypendiów
Podstawą utrzymania zawodników w sportach wodnych są stypendia z różnych źródeł: od ministra, poprzez marszałka województwa na prezydencie miasta kończąc. Jeśli klub stać to wypłaca także stypendium ze środków od sponsorów.
Najlepiej opłacani są srebrni medaliści ostatnich igrzysk olimpijskich w Pekinie: kajakarka Kopernika Beata Mikołajczyk - na jej konto z różnych źródeł w ubiegłym roku wpłynęło ponad 90.000 zł i wioślarze LOTTO Bydgostii Miłosz Bernatajtys i Bartłomiej Pawełczak - blisko 140.000 (obie kwoty brutto).
Dla porównania senior LOTTO Bydgostii, który zdobędzie minimum 7 medali mistrzostw Polski seniorów otrzymuje miesięcznie z klubu 380 złotych.
Światowa Lista płac
Kasa z innej bajki
- Tiger Woods, amerykański golfista. Jego dochody z gry, a przede wszystkim z kontraktów reklamowych, przekroczyły 100 mln dolarów. Oczywiście było to jeszcze przed tzw. aferą rozporkową (kochanki liczone na palcach rąk i nóg). Teraz wielu sponsorów wycofuje się ze współpracy z niewiernym...
- David Beckham, piłkarz Los Angeles Galaxy, AC Milan i reprezentacji Anglii. Szacowana wartość jego zarobków za promowanie „Adidasa” wynosiła ok. 4,7 mln euro rocznie, za „Pepsi” - 2 mln dolarów, za „Vodafone” - milion euro, za „Gillette” - 2-3 mln funtów, za „Coty” (perfumy) - 4 mln funtów. Kto chce niech przelicza. Przy tych kwotach pieniądze z gry na boisku są pewnie przeznaczane na „waciki” dla jego żony Victorii. Dla ciekawości - ich wspólny majątek jest szacowany na 112 mln funtów!
- Marcin Gortat, jedyny polski koszykarz w NBA (Orlando Magic). W NBA najwięcej w ub. sezonie zarobił Kevin Garnett z Boston Celtics - 25 mln dolarów. To ponad 40 razy więcej niż najdrożsi w polskiej ekstraklasie David Logan, czy Daniel Ewing z Asseco Prokomu Sopot. Marcin Gortat w ub. sezonie zarobił ok. 711 tys dolarów.