Europejska Unia Nadawców zrzesza w ramach konkursu ponad 50 krajów. Należą do nich także kraje Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki, między innymi Maroko, Tunezja, Egipt.
<!** Image 2 align=right alt="Image 119567" >W tak egzotycznym towarzystwie Rosja, Turcja, Izrael, które są członkami od wielu lat, stają się wyjątkowo europejskie. Eurowizja jest przedsięwzięciem komercyjnym i jak twierdzą jej twórcy nie narzuca sobie ani ograniczeń geograficznych, ani politycznych. W kolejce do EBU stoją na przykład Syria i Palestyna.
Głosuję na swoich sąsiadów
„Euro” w nazwie festiwalu jest zatem mylące. Jeszcze bardziej jednak założenie o politycznej neutralności. Najbardziej wymownym tego przykładem był rok 1978, kiedy to podczas izraelskiego występu jordańska telewizja JRTV zawiesiła transmisję z konkursu i pokazała obrazki z kwiatkami. Kiedy okazało się, że Izrael wygra konkurs, JRTV natychmiast przerwała transmisję. Po zakończeniu konkursu, jordańskie media informacyjne odmówiły uznania sukcesu Izraela ogłaszając Belgię - zdobywczynią drugiego miejsca - zwycięzcą konkursu.
Jeszcze większe emocje wzbudza jednak sposób głosowania. Jak twierdzą krytycy, kraje biorące udział w konkursie oddają swe głosy, kierując się przede wszystkim międzynarodowymi relacjami, a nie gustami muzycznymi. W rezultacie sąsiedzi głosują na siebie, natomiast państwa o burzliwej historii bądź trudnych stosunkach politycznych przenoszą swoje głosy na innych. W 2007 roku Polska dała Ukrainie, z którą będzie organizowała Euro 2012, najwyższą notę 12 punktów. W ostatnim roku Szwecja obdarowała swoich sąsiadów Finlandię, Norwegię, Danię, odpowiednio 8, 10 i 12 punktami.
Obok lokalnego patriotyzmu widać także inną tendencję. „Muzyczne gusta” układają się często pod dyktando bieżących wydarzeń politycznych. W 2003 roku Wielka Brytania nie otrzymała żadnego punktu, co niektórzy powiązali z krytykowaną w Europie zbrojną interwencją w Iraku. W 2005 roku festiwal wygrała Ukraina, która była tuż po „pomarańczowej rewolucji”, zyskując sobie tym samym sympatię praktycznie całej Europy.
Muzyka jednoczy...
Obrońcy Eurowizji odpierają zarzuty, argumentując, że prawdziwym powodem, dla którego kraje sąsiedzkie głosują na siebie jest kulturowa zbieżność i podobne preferencje muzyczne. Dobrym przykładem są Bałkany, gdzie istnieje oryginalna kultura muzyczna i pomimo politycznych zatargów, łatwiej przychodzi głosować na sąsiada niż dalekiego obcego. Goran Bregovic w latach 80. jeszcze jako lider popularnego zespołu Bijelo Dugme potrafił łączyć swoją muzyką całą Jugosławię.
<!** reklama>W zamierzeniu twórców Eurowizji konkurs miał jednoczyć Europę, przynajmniej muzycznie, zgodnie z hasłem muzyka łagodzi obyczaje. I rzeczywiście tak bywało. W 1961 roku na scenie gościły faszystowska Hiszpania i komunistyczna Jugosławia. W 2000 roku z kolei izraelski artysta Ping Pong po wykonaniu utworu „Be Happy” rozwinął syryjską flagę i wezwał oba kraje do pokoju.
Jak widać zatem, Eurowizja dla wielu była szansą na manifestację aspiracji wolnościowych i pokojowych. (kam, cafebabel)