- Właśnie, kiedy pływał na desce, miał zderzyć się z... krokodylem i wpaść do wody. Twierdzi, że widział go wyraźnie - mówi Mariusz Ból z legnickiego oddziału Polskiego Związku Wędkarskiego. - Choć wydaje się to nieprawdopodobne, nie mogliśmy zignorować takiej informacji. Od rana przeczesujemy dziś jezioro, ale trafiliśmy jedynie na lisa i parę dzików, które żyją na pobliskiej wysepce - zaznacza Pan Mariusz i dodaje, że nie znaleźli śladów krokodyla. - Jeśli rzeczywiście miałby pojawić się w Jeziorze Kunickim, to musiałby albo komuś uciec, kto hodował go na swojej posesji, o czym nie słyszałem. Albo musiałby zostać przez kogoś specjalnie tutaj wypuszczony - mówi Mariusz Ból.
Zdaniem wędkarza, wysoce prawdopodobne jest jednak, że instruktor rzeczywiście zderzył się z potężnym zwierzem, ale nie był to krokodyl, a wielka ryba. Mógł to być na przykład potężny sum, który może mierzyć ponad 2 metry i ważyć ponad 100 kg. Mogła to być także ogromna tołpyga, ważąca ponad 50 kg. - Jezioro jest zielone, całe w sinicach. Nie zdziwiłbym się, gdyby ten pływak zderzył się właśnie z sumem, oblepionym sinicami... - dodaje pan Mariusz, ale niczego nie wyklucza. Jak dodaje, na dziś koniec poszukiwań. Zostaną wznowione dopiero w sobotę.
