Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szaleńczy pościg bez happy endu

Tomasz Keller
Mecz lidera z wiceliderem klasy A był kwintesencją futbolu. Kibice oglądali piękne gole, efektowne wślizgi obrońców i parady bramkarzy, a, co najważniejsze, walkę do samego końca.

Mecz lidera z wiceliderem klasy A był kwintesencją futbolu. Kibice oglądali piękne gole, efektowne wślizgi obrońców i parady bramkarzy, a, co najważniejsze, walkę do samego końca.

<!** Image 2 align=right alt="Image 34427" sub="Już na otwarcie meczu Jarosław Sobolewski „położył” Jacka Koscha, ale nie trafił później do pustej bramki przeciwników">Pojedynek na szczycie lepiej rozpoczęli gospodarze. Już w trzeciej minucie Sławomir Gralak z Jarosławem Sobolewskim „rozklepali” obronę Victorii, ale ten drugi nie potrafił strzelić do pustej bramki. Goście większość piłek kierowali do Wojciecha Selki, który stanowił największe zagrożenie pod bramką Casina. W 19 minucie piłka dośrodkowana z prawej strony minęła Pawła Cybulskiego i spadła wprost na nogi Selki, lecz ten uderzył nieczysto i Gzella nie miał problemów z obroną. Napastnik Victorii długo nie mógł się z tym pogodzić uderzając pięścią ze złości w murawę. W 25 minucie Selka ponownie znalazł się w polu karnym Strażaka i tym razem został sfaulowany przez Roberta Nawotkę. Pewnym egzekutorem „jedenastki” okazał się Paweł Reszczyński. W 37 minucie ponownie w roli głównej wystąpił Selka. Jak feniks z popiołów wyłonił się zza obrońców, dopadł do prostopadłej piłki, położył bramkarza i z ostrego kąta strzelił tak, że piłka jeszcze odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Po przerwie gospodarze z impetem ruszyli do odrabiania strat, ale to goście strzelili trzecią bramkę.

Stadiony świata

Dwie minuty po wznowieniu gry efektownymi nożycami popisał się Arkadiusz Domachowski. Maciej Gzella w niewiarygodny sposób zdołał wybić piłkę przed siebie, ale przy dobitce Bogumiła Pliszki był już bezradny.

<!** reklama left>Wydawało się, że to już jest nokaut! Piłkarze Strażaka/Casino po raz kolejny udowodnili jednak, że są drużyną z charakterem. W 56 minucie z rzutu wolnego uderzał Paweł Osiński i choć celował w samo okienko, piłkę na rzut rożny sparował dobrze dysponowany bramkarz Victorii, Jacek Kosch.

Po kornerze piłka trafiła na głowę Mariusza Gardjana, który zdobył kontaktowego gola. Kibice oglądali wspaniałe widowisko, gdyż Strażak całkowicie się odkrył, a Victoria groźnie kontrowała. W 70 minucie wreszcie przebudził się Adam Reise. Otrzymał piłkę na dwudziestym metrze, lekko podbił i uderzył.

Zrobiła się prawdziwa wojna nerwów. Gospodarze zaciekle dążyli do wyrównania, choć i Śliwice mogły strzelić czwartego gola. Najbliższy tego był Selka, który trafił w poprzeczkę.

Ratował się faulem

Pięć minut przed końcem Sławomir Gralak znalazł się w sytuacji sam na sam i został powalony przez Mirosława Woźniewskiego, byłego grającego trenera Tęczy Wiąg. - To jest czerwień! - krzyczał oburzony do sędziego. Arbiter ze stoickim spokojem podszedł do obrońcy ze Śliwic i wyjął z tylnej kieszeni czerwony kartonik. Gospodarze zmarnowali jednak rzut wolny z linii pola karnego i mimo szaleńczego i pełnego poświęceń pościgu nie zdołali już dogonić Victorii.

Skład Strażaka: Gzella – Korycki (55’ Drapiński), Cybulski (63’ Konkolewski), Nawotka, M.Gralak, Kalkowski, Sobolewski (49’ Damazyn), P. Osiński, Gardjan (83’ Wasilewski), Reiss, S.Gralak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!