Rozmowa z TOMASZEM ADAMKIEM, bokserskim zawodowym mistrzem świata federacji IBO w kategorii junior ciężkiej.
<!** Image 2 align=right alt="Image 71750" sub="Tomasz Adamek, nasz „eksportowy pięściarz” wierzy, że jeszcze w swojej karierze zostanie kilka razy zawodowym mistrzem świata / Fot. www.boxnews.com.ua">Obecnie przygotowujesz się do swojej kolejnej walki, która odbędzie się 29 grudnia w Bielefeld w Niemczech. Twoim przeciwnikiem będzie Tiwon Taylor z USA. Jak oceniasz tego boksera?
Jest to, moim zdaniem, zawodnik średniej klasy. Nie miałem żadnego przymusu w aby walczyć z bokserem z pierwszej dziesiątki rankingów światowych. Ten pojedynek ma być przetarciem do następnej mojej walki o mistrzostwo świata. Już teraz mam zagwarantowaną walkę ze zwycięzcą pojedynku Steve Cunnigham - Marco Huck. Ta walka o mistrzowski pas federacji bokserskiej IBF odbędzie się także w Bielefeld, tego samego wieczoru, co moja.
Masz bezspornie ogromnego pecha do swoich ostatnich promotorów - słynnego Dona Kinga lub też słynnego, ale raczej w negatywnym znaczeniu, czyli Bogusława Bagsika. Ponownie długo czekałeś na swoją następną walkę, bo aż sześć miesięcy. Cierpi na tym przez to niewątpliwie Twoja kariera zawodnicza. Ostatnio powstał dodatkowo jeszcze problem z Twoją licencją boksera zawodowego. Na czym dokładnie on polega?
<!** reklama>W chwili gdy wypowiedziałem umowę promotorską firmie Bogusława Bagsika - CENG AG - przestałem mieć promotora. Stwierdziłem, że w związku z tym, w naturalny sposób wygasła moja polska licencja boksera zawodowego. Złożyłem w tej kwestii w Polskim Związku Bokserskim stosowne pismo. Związek uważa jednak, że licencji jako takiej nie da się zrzec. To jest oczywisty absurd, czego dowodzą obecnie moi prawnicy. W związku z powstałym problemem, postanowiłem swoją następną walkę stoczyć z licencją amerykańską.
Przed paroma miesiącami pokładałeś w Bogusławie Bagsiku dużo nadziei. Już wtedy jednak co niektórzy mocno powątpiewali w to, czy współpraca z nim przyniesie oczekiwane sukcesy. I się, niestety, nie mylili. Czy Ty także jesteś w chwili obecnej zawiedziony jego poczynaniami?
Oczywiście, że tak - i to bardzo mocno. Zawiedziony, to zdecydowanie za mało powiedziane. Niestety, nie siedzi się w drugim człowieku i nie wie o jego prawdziwych zamiarach. Dotknęło to zresztą nie tylko mnie, ale także moich innych kolegów, którzy walczyli podczas tamtej gali bokserskiej, organizowanej przez Bagsika. Co prawda ja otrzymałem po dwumiesięcznym dopominaniu się należną mi gażę. Reszta kolegów nie dostała pieniędzy do tej pory. Nie dostali ich także zarówno Don King, jak i inne firmy.
Polski Związek Bokserski nałożył ostatnio karę dyscyplinarną w wysokości 10.000 złotych na firmę CENG AG, za niezłożenie na ręce związku stosownych wyjaśnień odnośnie niewykonywania swoich obowiązków promotora. Czy jest to Twoim zdaniem słuszna kara?
Normalnie powinno być tak, że przy dwumiesięcznej zaległości finansowej, PZB ma obowiązek pozbawić firmę CENG AG licencji promotora. W związku z tym, że tego nie zrobił, sprawa trafiła do Ministerstwa Sportu, przed którym będą się przedstawiciele związku musieli wytłumaczyć. Również z tego, że wkroczyli oni w mój kontrakt, regulujący sprawy między mną a promotorem. Do tego właściwym organem, według kontraktu, jest sąd polski, a nie PZB.
Dlaczego Polski Związek Bokserski nie przyznał Promocji Boxing Team Adamek? Podobno brakowało, między innymi, umów przedwstępnych z zawodnikami?
PZB stwierdził, że mój kontrakt promotorski z firmą Bogusława Bagsika nadal obowiązuje, dlatego podobno nowa licencja promotorska pod nazwą Boxing Team Adamek nie jest konieczna. Sprawa powędrowała do sądu. Co do wspomnianych kontraktów, to jak mogą powstać umowy przedwstępne, skoro nie istnieje w ogóle podstawowe ogniwo, jakim jest promotor? Między jakimi stronami miałyby takie umowy w ogóle być zawarte ?
Co będzie z zapowiadanymi przez Ciebie pozwami przeciwko autorom książki – Radosławowi Konderowi i Janowi Cioskowi - „Tomasz Adamek - historia prawdziwa”?
Swego czasu Radosław Kondera zamieścił w Internecie oświadczenie, w którym podał, że jest osobą psychicznie chorą. I w związku z tym przeprasza wszystkie osoby, które obraził. To mi wystarcza. Przecież nie będę się sądził z chorym człowiekiem.
Kondera posądzał Cię między innymi także o stosowanie dopingu przy pomocy testosteronu lub somotropiny. Zgodziłbyś się więc w razie potrzeby na szczegółowe badania po to żeby oczyścić się z tych zarzutów?
Są to zwykłe pomówienia i nic więcej. Przecież po każdej swojej walce byłem i jestem badany. W ciągu 18 lat mojej kariery zawodniczej niczego mi nie udowodniono. Po co więc te badania, skoro są tacy, co potem twierdzą i tak coś innego.
Czy to prawda, że przeprosiłeś Mariolę Gołotę za słowa, które użyłeś w stosunku do jej męża Andrzeja? Podobno stwierdziłeś, że Radosław Konder załatwiał mu usługi u pań lekkich obyczajów...
Takich słów w ogóle nie wypowiadałem. Była to prowokacja i podstęp dziennikarski. Takich rzeczy nie powinno się oczywiście robić. Ktoś przekręcił moje słowa i stąd doszło do nieporozumienia.
Podobno jakiś radny z Przemyśla pomagał Ci korzystnie oclić sprowadzane z zagranicy samochody. To prawda?
No cóż, wyobraźnia ludzka jest bardzo bogata. To następna wyssana z palca bzdura, którą słyszę na swój temat.
Przy Twoim nawale zajęć masz jeszcze czas na kontynuację studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim?
Niestety, ze względu na wyjątkowy brak czasu byłem zmuszony na razie moje studia przerwać. Liczę jednak na to, że kiedyś uda mi się je ponownie podjąć i ukończyć.
Ostatnio wspominałeś , że chętnie odwiedziłbyś Toruń i Radio Maryja w którym modlą się za Twoje sukcesy. Ten drugi pomysł wywołał sporą falą niezadowolenia i krytyki wśród internautów. Jak oceniasz ich stosunek do tej sprawy?
Jest to niewątpliwie smutne, że niektórzy kibice nie potrafią rozgraniczyć spraw sportowych od czysto osobistych. Jest to wyraźny przejaw nietolerancji. Przecież jest to tylko moja prywatna sprawa, czy jestem wierzący, czy też nie. Ja niewierzących nie krytykuję za to, że są niewierzącymi. Niech więc na zasadzie odwrotności uszanują moje prywatne poglądy i nic więcej. To bardzo niewiele. Jest to bardzo prosta i przejrzysta zasada, ale widocznie dla niektórych chyba zbyt skomplikowana. Nie mam zamiaru się wstydzić swojej wiary.
Twoja najbliższa walka wypadła w okresie świątecznym. Będziesz je spędzał w gronie rodzinnym, czy też wyjedziesz już do Niemiec aby przygotowywać się do niej na miejscu ?
Cały plan przygotowań został tak opracowany, aby umożliwić mi spędzenie świąt wraz z najbliższymi w moich rodzinnych Gilowicach. Do Niemiec wyruszam 28 grudnia.