Podróż uwieńczyła błogim wypoczynkiem na plaży w Tajlandii i bożonarodzeniowymi zakupami w Malezji. Kąpiel w turkusowej wodzie wynagrodziła brak prądu i ugryzienia komarów.
<!** Image 2 align=right alt="Image 72296" sub="Karoliona Sypniewska jest zauroczona pięknem Tajlandii i Malezji /Fot. Archiwum">Tysiące kilometrów pokonała różnymi środkami transportu. Sześć miesięcy poznawania egzotycznych tradycji, podziwiania zabytków i obcowania z mieszkańcami różnych zakątków wschodniej części globu, zaowocowało mnóstwem niepowtarzalnych wspomnień i fantastycznych zdjęć. Bydgoszczanka zawitała do Rosji, Mongolii, Chin, Korei Południowej, Japonii, Wietnamu, Kambodży, Laosu, Myanmaru, Tajlandii i Malezji.
Ostatnie dwa państwa zwiedziła w grudniu. Z dawnej Birmy udała się do stolicy Tajlandii - Bangkoku. - To siedmiomilionowe, bardzo głośne miasto, ale wspaniale przystosowane do potrzeb turystów. Nie sposób nie posmakować nocnego życia, które tu kwitnie. Potem jednak, by oderwać się od tego gwaru, trzeba spędzić całą dobę w podróży. Zanim dotarłam na wyspę Ko Lipe musiałam jechać pociągiem, autobusem i promem, ale warto było. Można powiedzieć, że trafiłam do raju - mówi bydgoszczanka.
Dzisięć dni obfitujących w słodkie lenistwo było wspaniałym zakończeniem kilkumiesięcznej wyprawy. Leżakowanie na plaży i nurkowanie w turkusowej wodzie, doskonale uzupełniały drinki z soczystych owoców. - Człowiek czuje się tu jak w niebie. Dookoła cudowna rafa koralowa. W okolicznych wodach pływają setki gatunków rybek, a na dnie leżą rozgwiazdy i płaszczki. W takim miejscu niedogodności w postaci rojów komarów i braku prądu naprawdę nie mają znaczenia - dodaje.
<!** reklama>Ostatnim punktem podróży była Malezja, która obchodziła w tym roku 50. rocznicę niepodległości. Bydgoska studentka zwiedziła jej stolicę Kuala Lumpur i małe miasteczko Malaka. Nie odmówiła też sobie słynnej przyjemności tubylców, którą są... zakupy.
- Malezyjczycy śmieją się, że „shopping” powinien zostać uznany za sport narodowy w ich kraju. Uwielbiają robić zakupy. Nie brak tu centrów handlowych i rozmaitych sklepików - zdradza. Po kupieniu świątecznych podarków, bydgoszczanka wróciła do Polski.
Relację podróżniczki i fotoreportaż z jej ekscytującej wyprawy opublikujemy już w najbliższą sobotę w dodatku Extra.(juk)