https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Strefa śmierci i pysznych ogórków

Jacek Kiełpiński
Czarnobyl to do dziś ponury symbol katastrofy, która zdarzyła się równo dwie dekady temu. Po latach nie wiadomo, jak bardzo była groźna.

Czarnobyl to do dziś ponury symbol katastrofy, która zdarzyła się równo dwie dekady temu. Po latach nie wiadomo, jak bardzo była groźna.

<!** Image 2 align=right alt="Image 22556" >26 kwietnia 1986 roku, 23 minuty po pierwszej w nocy. Od ponad godziny trwa eksperyment polegający na kontrolowanym zmniejszeniu mocy reaktora BRMK-1000, jednego z czterech działających w czarnobylskiej elektrowni. Obsługa traci nad nim kontrolę. Dochodzi do przegrzania reaktora i eksplozji. Wybucha pożar, do atmosfery wydostaje się radioaktywny pył.

To fakty. Jednak oceny skutków katastrofy są różne.

Prawda czy mit?

Po pierwsze, liczba ofiar. Do dziś niektórzy wspominają doniesienia o tysiącach zabitych grzebanych w przydrożnych rowach. Tymczasem raport UNSCEAR - Komitetu Naukowego ONZ ds. Skutków Promieniowania Atomowego - mówi o zaledwie 41 ofiarach, których śmierć miała bezpośredni związek z katastrofą.

Po drugie, skażony obszar. Według niektórych źródeł, za taki można uznać ogromne połacie Ukrainy, Rosji i Białorusi, na których żyje pięć milionów ludzi. Wersja druga - za skażony uznaje się zaledwie jeden kilometr kwadratowy w bezpośrednim sąsiedztwie elektrowni. Tak uważa 142 podpisanych pod raportem wybitnych specjalistów z 21 krajów.

Zwykły człowiek po prostu nie wie dziś, co o katastrofie w Czarnobylu myśleć. Z jednej strony, słyszy o strefie śmierci, zmutowanych płodach, ogląda zdjęcia opuszczonego 45-tysięcznego miasta Prypeci, które znajduje się najbliżej zniszczonego reaktora.

Z drugiej strony, docierają do niego także głosy zachodnich naukowców, którzy zachwalają ogórki hodowane na tym terenie i radzą mieszkańcom Prypeci i całego regionu, aby powrócili do opuszczonych 20 lat temu domów.

Kto zachorował?

A choroby? Niektórzy mówią o milionach osób zagrożonych rakiem i tysiącach zmarłych. Inni podkreślają, że nawet wśród kilkusettysięcznej armii likwidatorów, którzy gasili reaktor i zabezpieczali miejsce katastrofy, odsetek zachorowań na choroby nowotworowe nie jest większy niż u reszty populacji.

- Nie dane mi było prowadzić badań w okolicach reaktora, ale jako fizyk wierzę fizykom, a nie osobom związanym z różnymi dziwnymi organizacjami ekologicznymi - mówi prof. Krzysztof Stefański z UMK w Toruniu. - Wykluczam także taką ewentualność, że raport powstał na zamówienie zwolenników energetyki atomowej.

Polska w tamtym gorącym okresie stanęła na wysokości zadania i błyskawicznie przeprowadziła akcję podawania neutralnego jodu w postaci płynu Lugola. Miał on zapobiec osadzaniu się szkodliwego jodu 131, którego chmura nadciągnęła także nad nasz kraj.

Pomysłodawca tamtej akcji, profesor Zbigniew Jaworski, specjalista w dziedzinie skażeń promieniotwórczych, wątpi dziś w jej sensowność. Twierdzi, że praktycznie nic nam wówczas nie groziło i płynu Lugola nikomu by nie zalecał.

Przyszłość jednak jądrowa?

Trudno znaleźć złoty środek pomiędzy tymi skrajnościami. Nawet po tylu latach świat wyraźnie nie dojrzał do ostatecznej oceny.

Tylko dwa elementy nie budzą wątpliwości naukowców. Stres przesiedleńców odbił się niekorzystnie na ich zdrowiu i życiu, był przyczyną wielu ludzkich tragedii. Czarnobylska katastrofa przyhamowała też rozwój energetyki atomowej.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski