Alex Pereira z Sao Bernardo do Campo w regionie metropolitalnym Sao Paulo, udanie zadebiutował w kategorii półciężkiej i dzięki wygranej z Janem Błachowiczem stanie do walki o tytuł mistrzowski. "Poatan" wcześniej sięgnął po pas w wadze średniej, a zanim podpisał kontrakt z UFC świetnie radził sobie w organizacji Glory.
W klatce spotkało się dwóch byłych mistrzów UFC.
Już w pierwszej akcji Błachowicz ruszył po obalenie, szukając uchwytu za lewą nogę Pereiry. "Poatan" wykazał się jednak dobrą defensywą, kontrując próbą duszenia gilotyną z pozycji stojącej. Polak pokazał sędziemu, że wszystko jest w porządku i nie ma mowy o tym, by miał odklepać lub stracić przytomność. Po chwili impasu Błachowiczowi udało się w końcu obalić rywala i błyskawicznie przedrzeć się za plecy, szukając duszenia. Brazylijczyk docisnął brodę do klatki piersiowej, nie dając rywalowi miejsca na wsunięcie przedramienia pod szyję. Do końca rundy Polak kontrolował pozycję, dokładając do tego kilka ciosów i jeszcze jedną – nieudaną – próbę duszenia.
Druga runda rozpoczęła się od lewego prostego, którym trafił Pereira. W następnych sekundach obaj zawodnicy wymienili się kilkoma niskimi kopnięciami. Po chwili Polak wyprowadził lewy sierp, który nieco wstrząsnął rywalem. Gdy "Poatan" spróbował odpowiedzieć sierpem, Błachowicz pięknie zanurkował pod ciosem i przeniósł walkę do parteru. Tym razem nie był jednak utrzymać Pereiry na ziemi na zbyt długo. Końcówka rundy zdecydowanie należała do Brazylijczyka, który zamknął rywala na siatce i trafił kilkoma mocnymi ciosami. Polak wyglądał na bardzo zmęczonego.
Początek ostatniej rundy wyglądał obiecująco dla Polaka. Na starcie trafił dwoma ciosami, pokazując, że wciąż może naruszyć Pereirę. Obaj zawodnicy wymieniali się pojedynczymi ciosami. Nie brakowało też niskich kopnięć. Na 90 sekund przed końcem rywal trafił lewym sierpem, lecz zaraz "Cieszyński Książę" odpowiedział tym samym. W ostatniej minucie Błachowicz ruszył po nogę rywala i przewrócił go na środku klatki, wchodząc w gardę "Poatana" i kontrolując pozycję.
Po 15 minutach morderczej walki, wszyscy czekali na werdykt sędziowski.
- Moje odczucia na gorąco? Wygrałem. Tak czułem, tak jak mój narożnik oraz hala w Salt Lake City. Ale co mam teraz zrobić? Rzucać mięsem? To już nic nie da - mówił na gorąco po walce Jan Błachowicz
