Ojciec w Anglii lub mama w Irlandii - niektóre dzieci miesiącami nie widują swoich rodziców. Pojawiło się już nawet nowe określenie tego zjawiska - sieroty emigracji.
<!** Image 2 align=right alt="Image 65751" sub="Szczęśliwe te dzieci, o byt których rodzice mogą zadbać w kraju. /Fot. Marek Wojciekiewicz">Ten problem dotyka także wiele rodzin w powiecie świeckim. Coraz więcej wychowawców i dyrektorów szkół ma kłopot, kogo wezwać na wywiadówkę, lub kogo poprosić o zgodę na wyjazd na szkolną wycieczkę, bo oboje rodzice ucznia są od miesięcy za granicą.
- Dowiadujemy się, kto jest ich opiekunami i kontaktujemy się z nimi. Jednak opiekun, zwykle babcia lub ciocia dziecka, to nie to samo, co rodzice. Szczególnie w sytuacjach, gdy uczeń sprawia kłopoty - podkreślają.
Kiedy mówi się o skutkach emigracji, najczęściej podnosi się problem braku fachowców, którzy wyjechali za granicę w poszukiwaniu lepszych zarobków. Jednak można zaobserwować także negatywny wpływ, jaki emigracja wywiera na tradycyjny model rodziny.
<!** reklama>Ksiądz Franciszek Kamecki, proboszcz parafii w Grucznie, nie dziwi się ludziom, że szukają szansy na poprawę losu za granicą.
- Trudno się dziwić, że osoba, która ma 20 lub 30 lat i jest bezrobotna albo zarabia marne grosze, decyduje się na wyjazd. Każdy chce godnie żyć - powiedział „Expressowi”.
Dostrzega jednak negatywne skutki masowych wyjazdów za chlebem.
- W niektórych przypadkach rozluźniają się więzi rodzinne, rozbijają małżeństwa. Patrzę na to z coraz większym niepokojem - nie ukrywa ksiądz.
Pół biedy, jeśli za granicę wyjechało tylko jedno z rodziców. Gorzej, jeśli na obczyźnie od roku czy dwóch przebywają oboje - żeby więcej zarobić i zabezpieczyć dzieciom jak najlepszą przyszłość. Owszem, przysyłają do kraju pieniądze, a pociechom pod ich nieobecność żyje się dużo lepiej niż wtedy, gdy rodzice byli w kraju - często zresztą bez pracy. Jednak ten materialny awans okupiony jest wysokimi kosztami.
- Zostaje zachwiana naturalna równowaga w rodzinie - zwraca uwagę psycholog Roman Jonac z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Świeciu. - Babcia, chociażby ze względu na wiek, nie jest w stanie sprawować należytej opieki nad nastolatkiem. Dziecko, które ma kilkanaście lat, musi być razem z rodzicami, bo wtedy kształtuje się jego osobowość. Poza tym, pozwala to uniknąć sytuacji, że szuka ono kontaktów z grupami zbuntowanych rówieśników, w których często pojawiają się alkohol lub narkotyki - argumentuje psycholog.