Ostatnie lata, od Euro 2016 tak się układały, że reprezentacji Polski nie zabrakło na żadnym turnieju o mistrzostwo świata czy mistrzostwo Europy. Dzięki temu kasa PZPN jest zasobna, i można realizować szkoleniowe programy dla młodzieży, kształcić trenerów, popularyzować futbol kobiecy. I nie brakuje też środków na funkcjonowanie drużyn narodowych we wszystkich uznawanych przez międzynarodowe federacje kategoriach wiekowych, w obu płciach. Na dodatek – możemy trzymać światowe standardy jeśli chodzi o logistykę czy liczebność sztabów selekcjonerów. A chyba nie muszę przypominać, że nie zawsze tak było...
Gdy zostałem selekcjonerem - PZPN stać było na opłacanie dwóch etatów; mnie i kierownikowi drużyny, ale temu drugiemu pewnie (także) dlatego, że pracował w związku od dekad. Reszta członków sztabu dostawała dniówki. Asystent Maciej Skorża, podobnie jak zajmujący się bramkarzami Jacek Kazimierski i fizjolog Zbigniew Jastrzębski dostawali gratyfikacje za każdy dzień spędzony na zgrupowaniu. Bo na tyle było stać federację. I dopiero kiedy wywalczyliśmy awans na mistrzostwa świata do Niemiec, Maciek z Jackiem dostali etaty. W formie nagrody, ale prawda jest taka, że dopiero wtedy znalazło się w kasie PZPN pokrycie na takie zobowiązanie; gwarantowała to premia za przebrnięcie eliminacji od FIFA.
A tylko przypomnę, że naszymi rywalami w kwalifikacjach MŚ 2006 były Anglia, Austria, Walia, Irlandia Północna i Azerbejdżan. Z Anglią przegraliśmy – nieznacznie - zarówno w Polsce, jak i na Wyspach, za to wszystkich innych przeciwników pokonaliśmy po dwa razy. Walijczycy Ryan Giggs, Robbie Savage, Craig Bellamy, Gary Speed czy John Hartson to nie były anonimowe postacie w Premier League. Takich ''grajków'' chciałoby mieć w swoim zespole wielu trenerów. Walczyli ostro do końca, bo to zawsze ich charakteryzowało, kontaktowego gola strzelili nam w Cardiff w ostatniej minucie. Dogonić nas już jednak nie zdołali nawet u siebie.
Powyższe wspomnienie dedykuję oczywiście Michałowi Probierzowi. Walia nie jest dla nas wygodnym przeciwnikiem, nie była nawet w czasach ''Orłów Górskiego'', ale można ją ograć również w Cardiff. Pod warunkiem oczywiście, że poleci się tam z konkretnym planem, i dobrze przygotowanymi pod względem taktycznym zawodnikami. Właśnie dlatego nieustannie powtarzam, że najważniejsze będą rozmowy z zawodnikami, które selekcjoner odbędzie przed rozpoczęciem marcowego zgrupowania...
