Mercedes zgodnie z zapowiedzią szefa zespołu Toto Wolffa, wprowadził w nowym modelu na sezon 2024 wiele zmian, które mają zlikwidować bolączki, jakie w ubiegłym roku mieli kierowcy teamu Hamilton i Brytyjczyk George Russell.
"Nadal czeka nas sporo pracy i jeszcze nie jesteśmy tam, gdzie powinniśmy. O tych problemach wiedzieliśmy przed rozpoczęciem testów, wiele usunięto, ale kilka z nich pozostało" - wyjaśnił Hamilton, który w tym roku po raz ostatni będzie kierowcą niemieckiego zespołu. Od 2025 Brytyjczyk podpisał bowiem kontrakt z teamem Ferrari, w którego będzie musiał odejść Hiszpan Carlos Sainz Jr. jedyny kierowca który w poprzednim sezonie wygrał... jeden wyścig F1. Wszystkie pozostałe padły łupem ekipy Red Bulla Holendra Maxa Verstappena i Meksykanina Sergio Pereza.
Hamilton dodał jednak, że Mercedes ma doskonałą "bazę" do poprawienia osiągów W15. "Po analizie danych wszystkich testów będziemy kontynuowali prace nad bolidem. Wierzę, że nasz samochód nie będzie ustępował sprzętowi rywali" - podkreślił Brytyjczyk.
Testy na torze Sakhir w Bahrajnie potwierdziły, że ekipa Red Bulla dysponuje aktualnie bardzo szybkim samochodem RB20. Także wyniki kierowców Ferrari były bardzo optymistyczne, czasy uzyskiwane przed Monakijczyka Charlesa Leclerca i Sainza w drugim i trzecim dniu zajęć były zbliżone do tych, jakie "wykręcali" zawodnicy Red Bulla.
O wiele słabiej wypadł team Williams. Problemy techniczne i usterki spowodowały, że przez trzy dni przejechali zaledwie 299 okrążeń, podczas gdy inne ekipy zaliczyły ich dwa, a nawet trzy razy więcej.
(PAP)
