Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruskie, ale nie leniwe

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Zwykle patrzymy na nią z góry. Wysokiej aż strach, bo to przecież tylko obciach i dziki Wschód. Generalnie zresztą rosyjskiej popkultury po prostu nie znamy. Ot, to taki egzotyczny dodatek do wszechświatowego tygla, na który nie warto zwracać uwagi. I proszę, coś się zmienia. A raczej ktoś to zmienia. Pani major milicji.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Zwykle patrzymy na nią z góry. Wysokiej aż strach, bo to przecież tylko obciach i dziki Wschód. Generalnie zresztą rosyjskiej popkultury po prostu nie znamy. Ot, to taki egzotyczny dodatek do wszechświatowego tygla, na który nie warto zwracać uwagi. I proszę, coś się zmienia. A raczej ktoś to zmienia. Pani major milicji.

Bardzo ucieszyły mnie dane, że serial o Anastazji Kamieńskiej podbija oglądalność jednej z komercyjnych stacji - choć pewnie jej szefostwo miało stracha, ryzykując z rosyjskim kryminałem. No bo, owszem, ich wysoką kulturę - od poezji po balet - nawet cenimy. Więcej, rosyjską inteligencją się zachwycamy, bo okazuje się, że w finansowej galopadzie mogła przetrwać grupa, której ciągle chce się być. I to zachwycamy się, mimo że zaszłości historyczne są takie a nie inne. Do tego ciągle z lubością powtarzamy, że z rzeczy ruskich to najbardziej lubimy pierogi. No, ale tamtejsza kultura masowa? Wtórność i żenada. Były sukcesy Tatu, ale, mówiąc szczerze, można było w tym duecie odkryć wszystko, a akurat rosyjskość niekoniecznie.

Okazuje się, że swoje zrobiły kryminały, naładowane sporą porcją obyczajowej obserwacji. Kilku wydawców już od paru lat wprowadza je na nasz rynek. Największe sukcesy odnieśli bawiący się głównie w sensację historyczną Borys Akunin i Aleksandra Marinina. Nobliwa pani, pracująca w rosyjskiej milicji, a wyglądająca raczej na nauczycielkę gry na fortepianie. Jej książki sprzedały się w... kilkudziesięciu milionach egzemplarzy, od Szwecji po Koreę. Również dzięki postaci głównej bohaterki, major Kamieńskiej, której wyczyny zekranizowano na chwałę polskiej telewizji.

<!** reklama right>Kryminały o pani major w Polsce ogląda się i czyta szczególnie. Bo odkrywamy podobne smaki przeszłości i teraźniejszości - te miłe i niemiłe. Historia Kamieńskiej to kawał Rosji - co prawda pozbawionej programowo politykowania i aktualnych ostrości, ale obyczajowo nieźle spenetrowanej. Pełnej komunistycznych zaszłości (tu dawanie w łapę, tu upokarzanie ludzi jak tylko zasiądzie się o grzędę wyżej), socjalnych nierówności kapitalizmu wczesnego, rozkładu tradycyjnej rodziny (prawie nie ma tam związków, które nie zdradzają się, nie rozchodzą, nie nienawidzą) i tej specyficznej przaśności, jak byśmy oglądali Polskę sprzed 10 - 15 lat. Bohaterowie Marininy to nie herosi, ale zwyczajne ludziki, noszące kanapki w reklamówkach, niezbyt urodziwe, wymęczone codziennością. Aż zapominamy o całym sprycie Putina, neoimperialnych snach, irytującej arogancji wobec Polszy, co to jak ta kurica, wcale nie zagranica. Jedną z sympatyczniejszych postaci opowieści o pani major - zresztą opowieści przyzwoicie zmajstrowanej, bez realizacyjnego lenistwa - jest jej partner. Profesor nauk ścisłych, ledwo wiążący koniec z końcem, niezbyt życiowy, ale zawsze chętny do intelektualnych wyzwań. Wykształciuch. Mędrkujący i wzruszający. U nas coraz rzadszy, jak bohaterowie cyklu „Świat, który nie może zaginąć”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!