https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowy o Litwie i Polsce, czyli karzełku i wszy

Jacek Kiełpiński
Dwa narody, które tworzyły niegdyś jedno z najpotężniejszych państw Europy - oblały się cuchnącymi pomyjami, a teraz myślą, jak je ostatecznie zmyć. Czyż to nie ciekawy temat do debaty?

Dwa narody, które tworzyły niegdyś jedno z najpotężniejszych państw Europy - oblały się cuchnącymi pomyjami, a teraz myślą, jak je ostatecznie zmyć. Czyż to nie ciekawy temat do debaty?

<!** Image 2 align=right alt="Image 145373" sub="Prof. Tomas Venclova i red. Marian Turski z „Polityki” podczas debaty / Fot. Jacek Smarz">Tomas Venclova, poeta, eseista, przyjaciel Miłosza, badacz literatury, nieprawdopodobny erudyta, wielu twierdzi, że jeden z największych, o ile nie największy z obecnie żyjących intelektualistów litewskich. Po jego lewej stronie Krzysztof Buchowski z Uniwersytetu w Białymstoku. Autor książki, która wywołała spore zamieszanie. Swoją pracą „Litwomani i polonizatorzy” już dziś przeszedł do historii. Bo rzadko się zdarza, by jedno dzieło naukowe, nawet kilkusetstronicowe, wywołało tyle zamieszania, a zarazem pozytywnych emocji, w stosunkach międzynarodowych. Książkę naszpikowaną porażającymi przykładami wzajemnego obrażania się narodów (chodzi głównie o rysunki) w prasie lat dwudziestych XX wieku, przyjęto jak katharsis. Ta książka faktycznie wali obuchem w łeb.

Prowadzący debatę redaktor Marian Turski z „Polityki” miał za zadanie podrzucać kolejne wątki. Stąd nagle mowa o sądzie pośmiertnym nad Jagiełłą, w pewnym mieście - króla ukarano za zdradę ojczyzny.

<!** reklama>- To głupota już zupełna - skomentował Tomas Venclova. - Ale ulica Jagiełły jest w centrum Wilna, więc inaczej już na niego patrzymy. Oczywiście, w pewnych kręgach wspomina się, że od Jagiełły zaczęła się polonizacja, co wielu do dziś uważa za zło, które Litwę spotkało, ale dziś wizerunek Jagiełły się zmienił... Jest już tylko trochę gorszy od Witolda.

Tomas Venclova podkreślił, że wartość książki Krzysztofa Buchowskiego wynika z bogactwa skrupulatnie zebranych przykładów wzajemnych złośliwości i niemiłych opinii, krążących zarówno wśród Litwinów, jak i Polaków szczególnie po zajęciu Wilna przez generała Żeligowskiego w 1920 roku.

- Polacy o Litwie mówili z wyższością - karzełek, a Litwini Polskę nazywali wesz - przytacza przykłady Tomas Venclova. - To jak z małżeństwem, które funkcjonuje świetnie przez lata, potem się rozwodzi i wzajemnie wylewa na siebie pomyje. Jednak po jakimś czasie obie strony dochodzą do wniosku, że mogłyby ze sobą jednak być. Dziś jesteśmy na etapie nowego romansu.

Nie mogło oczywiście zabraknąć podstawowej kwestii - skąd pod Wilnem tylu Polaków? Są faktycznie Polakami czy spolonizowanymi Litwinami? - jak chcą szczególnie narodowo nastawieni Litwini.

- Te słowa trzeba powiedzieć głośno - stwierdził Krzysztof Buchowski. - Mitem są pokutujące jeszcze czasami historie o Litwinach porywających w średniowieczu Polaków i osiedlających ich na swoich ziemiach. Polskość tam powstała za sprawą polonizacji.

- Żyjemy w czasach, w których obowiązują nowoczesne europejskie standardy - dodał zaraz Tomas Venclova. - Jeśli ktoś czuje się Polakiem, to Polakiem po prostu jest.

W piątkowym magazynowym wydaniu naszej gazety zamieścimy obszerny wywiad z Tomasem Venclovą.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski