https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rewolucji w "Rodzinie na swoim" nie będzie

Sonia Gruszka
Z JAROSŁAWEM NADOLSKIM, rzecznikiem firmy deweloperskiej Budlex, rozmawia Sonia Gruszka.

Z JAROSŁAWEM NADOLSKIM, rzecznikiem firmy deweloperskiej Budlex, rozmawia Sonia Gruszka.

Program rządowych dopłat do kredytów mieszkaniowych „Rodzina na swoim” czeka kilka istotnych zmian. Wśród nich zmiana limitów...

Obecnie w programie można kupić mieszkanie do 75 mkw. w cenie nieprzekraczającej kwoty 6589 zł za metr. Z pewnością zmiany tych zapisów mogą spowodować zmniejszenie liczby chętnych, ale w dużych miastach, np. Warszawie, bo w naszym regionie i tak mieścimy się w tych limitach bez problemów.

Rada Ministrów przyjęła już projekt obniżenia pułapu cenowego dla mieszkań, do których można stosować dopłaty. Jak wpłynie to na ceny mieszkań w naszym regionie?

Obecnie w Bydgoszczy i Toruniu średnia cena za metr kwadratowy wynosi około 5 tys. złotych. Ceny na naszym lokalnym rynku zdecydowanie mieściły się w limitach określonych przez program „Rodzina na swoim”. Dlatego z całą pewnością mogę powiedzieć, że po wejściu w życie nowych kryteriów, ceny nie ulegną zmianie. Nie będzie ani podwyżek, ani obniżek. Chyba że dojdzie do drastycznego podniesienia kosztów materiałów budowlanych, usług czy innych istotnych składników ceny. Na razie nic tego nie zapowiada. Firma Budlex dąży do stabilizacji cen, więc klienci nie powinni się niczego obawiać.

Nowy program „Rodzina na swoim” dopuszcza zakup mieszkań tylko z rynku pierwotnego. To bardzo korzystna sytuacja dla deweloperów.

To prawda. Taka zmiana może pobudzić ruch na rynku pierwotnym. Niemniej każda osoba, która podejmuje decyzję o zakupie mieszkania, wszystko dokładnie kalkuluje. Sama wie, czy lepiej dla niej będzie kupić mieszkanie nowe czy z rynku wtórnego. Moim zdaniem, nie dojdzie do sytuacji, że deweloperzy zauważą nagły wzrost zainteresowania swoimi ofertami.

Prognozy mówią, że wzrasta zainteresowanie udziałem w programie, zanim zmiany wejdą w życie na przełomie II i III kwartału. Chodzi o to, by zdążyć kupić nieco tańsze mieszkanie z rynku wtórnego.

Owszem, może tak się zdarzyć. Podstawą jest tu decyzja klienta. Jeśli wie, że chce mieszkania z rynku wtórnego i chce wziąć udział w „Rodzinie na swoim”, nie ma co zwlekać. Na rynku Bydgoszczy i Torunia obserwujemy roczne zapotrzebowanie na średnio 2 tys. mieszkań. Spośród rodzin, które chcą w nich zamieszkać, pewien procent weźmie kredyt w ramach „Rodziny na swoim”, inni kupią nowe mieszkania poza programem, a jakaś część zdecyduje się na zakup lokum na rynku wtórnym. Nie warto poddawać się trendom i doniesieniom prasy ogólnopolskiej, bo nasz lokalny rynek nieruchomości funkcjonuje inaczej niż ten w wielkich aglomeracjach. Przykładowo - deweloper w Warszawie buduje wielkoobszarowe osiedle na blisko 2 tys. mieszkań. W Bydgoszczy czy w Toruniu to osiena 100-200 mieszkań. Różnica jest duża i w zasadzie nieporównywalna. U nas jest zrównoważony popyt. Deweloperzy budują tyle, ile będą w stanie sprzedać.

Mieszkanie nowe czy z rynku wtórnego?

Wszystko zależy od potrzeb konkretnego klienta. W przypadku mieszkań deweloperskich klient ma wybór już od chwili budowy. Sam może określić rozstawienie ścian, wybrać lokalizację, piętro itd. Nowe bloki mają wysoki standard, są np. wyposażone w windę, miejsca garażowe. Poza tym są nowocześnie wykończone. Wadą może być to, że odbierając je klient musi zainwestować kilkanaście tysięcy w jego urządzenie. Sam musi kupić, m.in., drzwi wewnętrzne, tzw. biały montaż, glazurę. Kupno na rynku wtórnym zazwyczaj opiera się na trafionej okazji. Również wiąże się z kosztami w związku z remontem czy modernizacją. Kuszące są jednak nieco niższe ceny. Żaden z rynków nie narzeka na brak chętnych. Zainteresowanie może się wahać, ale tylko okresowo. Po kryzysie gospodarczym obserwowano mniejszą podaż na rynku pierwotnym i odwrotnie
- po czasie prosperity mniejsze było zainteresowanie rynkiem wtórnym.

Dziennik „Rzeczpospolita” prognozuje, że zmiany w programie „Rodzina na swoim” mogą w konsekwencji doprowadzić do obniżki cen mieszkań.

Ustawowe limity cen za metr kwadratowy mieszkań przeznaczonych do sprzedaży w ramach programu są wyższe niż średnie ceny transakcyjne w danym mieście. Tymczasem w Sejmie na uchwalenie czeka projekt obniżki cen lokali w programie rządowym. Jest to korzystne, ale z uwagi na fakt, że kolejna zmiana dopuszcza kupno jedynie lokali deweloperskich, to wiele osób właśnie teraz decyduje się na udział w „Rodzinie na swoim”, by móc przystąpić do niego na starych zasadach.

Według danych Związku Banków Polskich, w ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku poziom kredytowania w ramach programu wynosił blisko 2,8 miliarda złotych i był większy w porównaniu z poprzedzającym kwartałem o około 38 procent.

Wciąż nie brakuje chętnych na mieszkania z rynku wtórnego, które zawsze będą miały niższą cenę od nowych. Prace legislacyjne nad ustawą trwają, a o tym, czy wniosek rozpatrywany będzie na starych czy nowych zasadach, decydować będzie data jego złożenia.

Nie wiadomo jeszcze, kiedy dokładnie zmiany wejdą w życie. Ma być to na przełomie czerwca i lipca bieżącego roku. W średnich i małych miastach o stabilnych rynkach mieszkaniowych nie dojdzie do wyraźnych cenowych wahań. Tam mieszkania ani nie zdrożeją, ani nie staną się tańsze.(sg)

<!** Image 2 align=none alt="Image 168068" sub="Obecnie w Bydgoszczy średnia cena za metr kwadratowy mieszkania wynosi 0koło 5 tysięcy złotych i raczej się nie zmieni
Fot. Tadeusz Pawłowski">

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski