Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura umarza śledztwo w sprawie fikcyjnego etatu w WORD

Grażyna Ostropolska
Szef WORD-u w Bydgoszczy powierzył Jarosławowi K. misję utworzenia jednostki w Inowrocławiu
Szef WORD-u w Bydgoszczy powierzył Jarosławowi K. misję utworzenia jednostki w Inowrocławiu Tomasz Czachorowski
W styczniu Prokuratura Bydgoszcz- Północ wszczęła śledztwo w sprawie domniemanego działania Tadeusza Kondrusiewicza na szkodę Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego i już w kwietniu je umorzyła.

- Brak znamion czynu zabronionego - taki jest werdykt śledczych. - Osoba, która informowała nas o domniemanym przestępstwie, miała chybione informacje, bo wskazane przez nią osoby pracowały w WORD zgodnie z prawem, bądź w ogóle nie zostały tam zatrudnione - informuje prokurator Adam Lis.
[break]
- A nie mówiłem? - triumfuje Kondrusiewicz.

To zamiatanie sprawy pod dywan!

- ocenia Tadeusz Błażejewski, były pełnomocnik szefa WORD ds. egzaminów i szkoleń. Czuje się wywołany do tablicy, bo to on, wspólnie z Antonim Tokarczukiem, ówczesnym zastępcą Kondrusiewicza, odkryli, że w bydgoskim WORD stworzono etat dla człowieka, którego nigdy tam nie widzieli. Nie mieli pojęcia, kim jest Jarosław K. i co robi, a od kadrowej usłyszeli, że nie ma teczki personalnej takiego pracownika. - To „martwa dusza”, powiedziała do Tokarczuka, a ja to słyszałem i potwierdziłem w sądzie pod przysięgą - oświadcza Błażejewski.

Do ujawnienia pana K. na liście płac WORD doszło przed rokiem, gdy Tadeusz Kondrusiewicz przebywał na zwolnieniu lekarskim. Pisaliśmy o tym w grudniu w publikacji „Fikcyjny etat dla swojaka”. Błażejewski i Tokarczuk podejrzewali, że Jarosław K. od pół roku bezprawnie pobiera pensję z kasy ośrodka, więc powiadomili o tym Marka Smoczyka, sekretarza województwa kujawsko-pomorskiego. Oczekiwali, że marszałek jako organ nadzorujący WORD zarządzi kontrolę lub zawiadomi prokuraturę, tymczasem...

- Panu Kondrusiewiczowi włos nie spadł z głowy, a my straciliśmy pracę. Obaj dostaliśmy wypowiedzenie, przy czym ja oficjalnie: z powodów ekonomicznych, choć na boku Kondrusiewicz dał mi do zrozumienia, że za nielojalność, zaś Tokarczuk dostał „dyscyplinarkę” - zauważa Tadeusz Błażejewski. Oburzył się, gdy prokuratura, mimo że to on złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa na szkodę WORD

nie uznała go za stronę w sprawie

- Doszło do kuriozalnej sytuacji, bo skoro marszałek jako organ nadzoru nie zgłosił tej sprawy do prokuratury. to jedyną osobą, która reprezentowała zarówno stronę pokrzywdzoną, czyli WORD, jak i podejrzaną, czyli Kondrusiewicza, był on sam - wytyka Błażejewski.

Nie pogodził się z umorzeniem sprawy i złożył w bydgoskiej Prokuraturze Okręgowej skargę: „Absurdem jest, że osoby, które wykryły nadużycia w firmie, zostały zwolnione z pracy, natomiast ta, która działała na szkodę WORD nadal go reprezentuje” - napisał. Otrzymał odpowiedź, że prokuratura za osobę pokrzywdzoną uznać go nie zamierza, więc informuje go jedynie o zakończeniu śledztwa.

- Gdybym nie był świadkiem pewnych działań dyrektora WORD i nie powiadomił o nich organów, do dziś pracowałbym w tej firmie, więc powinienem mieć status pokrzywdzonego - upiera się Błażejewski.
Na nasze pytanie, dlaczego marszałek województwa po pozyskaniu informacji o domniemanych przestępstwach w WORD nie powiadomił prokuratury, Marek Smoczyk odpowiada: - Antoni Tokarczuk i Tadeusz Błażejewski poinformowali urząd o sprawie domniemanego fikcyjnego zatrudnienia w WORD Jarosława Kopcia z Inowrocławia, jak również o złożeniu wniosku do prokuratury. Interesowaliśmy się tą sprawą, prosiliśmy o bieżące informacje z prokuratury oraz policji i dowiedzieliśmy się, że nie podjęto czynności śledczych ze względu na brak znamion przestępstwa.
- Przestępstwa nie było, a ci panowie wymotali aferę, by się mnie pozbyć - sugeruje Tadeusz Kondrusiewicz. Spotykamy się z nim w WORD, w gabinecie, z którego właśnie wyszedł Marek Smoczyk. Pytamy dyrektora, jak to możliwe, że nagle znalazła się w WORD lista obecności, a na niej podpisy Jarosława K.?
- Ta lista leżała w moim gabinecie, tylko nikt o nią nie prosił - przekonuje. - Kłamie, bo gdyby taka lista była, kadrowa nie nazwałaby Jarosława K. „martwą duszą” - ripostuje Błażejewski. Na pytanie, jak to możliwe, że ani Tokarczuk, ani Błażejewski nie wiedzieli o istnieniu pracownika K., szef WORD odpowiada: - Bo nie musieli.

Twierdzi, że powierzył Jarosławowi K. poufną misję stworzenia filii WORD w Inowrocławiu i jest z jego pracy zadowolony. Odgraża się, że oskarży Tokarczuka o to, że bezprawnie wyniósł z WORD dokumenty finansowe i przekazał je prokuraturze. Tym, że zwolniony dyscyplinarnie Tokarczuk wygrał w sądzie I instancji proces o przywrócenie go do pracy, Kondrusiewicz się nie przejmuje, bo wyrok nie jest prawomocny.
Nabrał za to mocy inny wyrok, o którym szef WORD niechętnie rozmawia, bo jak twierdzi, jego to nie dotyczy. Będziemy się upierać, że dotyczy, choć nie bezpośrednio.

Chodzi o zatrudnioną przez Kondrusiewicza w WORD Wiesławę C., którą sąd skazał za fałszerstwa. Popełniła je pracując w Wydziale Wierzytelności Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. Oskarżono ją m.in. o to, że na grzywnie wymierzonej Kondrusiewiczowi przez PIP (za łamanie praw pracowniczych)...

wpisała inne, fikcyjne nazwisko

tuszując jego przewinienie. Kontrolerzy wykryli też inny jej przekręt. Mandat drogowy, którym policja ukarała syna Kondrusiewicza, został przerobiony przez Wiesławę C. na nazwisko... fikcyjnego mieszkańca Tucholi. Zapewne nie bez znaczenia był fakt, że przełożoną pani C. w urzędzie była wówczas żona Kondrusiewicza.

W 2008 roku głośno było o tym, że zmuszona do odejścia z urzędu Wiesława C. znalazła etat w WORD, gdzie do dziś pracuje. Kondrusiewicz próbował nas przekonać, że proces się nie zakończył, bo jest skarga u rzecznika, ale sędzia Włodzimierz Hilla nie pozostawia złudzeń: - Wiesławie C. postawiono 3 zarzuty z art 231 par 2 Kk, za które została skazana na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Ma też zakaz pełnienia samodzielnych funkcji w administracji państwowej i samorządowej przez rok od uprawomocnienia się wyroku, czyli od 30 stycznia br. - informuje.
- Pani C. nie pełni w WORD samodzielnej funkcji, tylko wklepuje dane do komputera - broni jej Kondrusiewicz, a sekretarz województwa Marek Smoczyk przysyła nam oświadczenie:
- Z związku z wydaniem prawomocnego wyroku przeciw Wiesławie C., zwróciliśmy się do Tadeusza Kondrusiewicza, dyrektora WORD z prośbą o wyjaśnienie statusu prawnego tej pani i deklarację, jakie działania zamierza w jej sprawie podjąć.

- Nagonka na mnie ma związek z wyborami, w których startuję - skarży się Kondrusiewicz. Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!