Prezydent Andrzej Duda spotkał się w piątek online z profesorem Krzysztofem Simonem, głównym doradcą premiera ds. epidemii prof. Andrzejem Horbanem oraz byłym Głównym Inspektorem Sanitarnym Jarosławem Pinkasem. Zapis rozmowy zamieścił na Twitterze.
Andrzej Duda w rozmowie z ekspertami zarzekał się, że nie jest przeciwnikiem szczepień i próbował tłumaczyć swoje słowa z kampanii wyborczej, kiedy to mówił że nie jest zwolennikiem obowiązkowych szczepień. - Absolutnie nie jestem zwolennikiem jakichkolwiek szczepień obowiązkowych. Powiem państwu otwarcie, ja osobiście nigdy się nie zaszczepiłem na grypę, bo uważam, że nie - mówił wtedy prezydent.
- Nigdy nie byłem żadnym przedstawicielem jakiejkolwiek społeczności antyszczepionkowej. Generalnie w życiu taką mam zasadę, że staram się być bardzo pragmatyczny, zdroworozsądkowy. Jestem zaszczepiony od dzieciństwa na wszystkie kolejne szczepienia, jakie były przewidywane dla dzieci, dla młodzieży, na wszystkie te ciężkie choroby, przez które szczepienia były prowadzone przez całe lata 70., 80. Wszystkie te szczepienia odbyłem i jestem z tego absolutnie zadowolony - mówił Andrzej Duda w rozmowie z profesorami Krzysztofem Simonem i Andzejem Horbanem oraz Jarosławem Pinkasem.
Prezydent przyznał jednak, że nigdy nie był szczepiony przeciw grypie. - Uważałem, przynajmniej do niedawna, że jestem cały czas jeszcze człowiekiem młodym - mówił ze śmiechem Duda. - W związku z powyższym choroba grypy sama przy zachowaniu odpowiedniej terapii zalecanej przez lekarzy i przy poważnym podejściu do kwestii leczenia, nie powinna mi w istotnym stopniu zaszkodzić. Zakładając, że będę się leczył, przebywał w domu, że nie przeziębię tej grypy, że nie doprowadzę się do jakiś powikłań pogrypowych, bo będę realizował terapię, bo będę przeżywał te leki. Uważałem, że odchoruję i wyzdrowieję jak każdy zdrowy człowiek - argumentował Andrzej Duda.
Ale jego słowa najwyraźniej nie przekonały profesora Krzysztofa Simona, pod którego okiem we Wrocławiu są leczone osoby najciężej przechorowujące koronawirusa.
- Powiem panu smutną rzecz. Jak zaczynałem pracę i błyskawicznie awansowałem ze względu na umiejętności manualne, pierwszy mój taki zgon spektakularny to był 20-letni taternik, gdzieś z okolicy Nowego Sącza, przywieziony z zaburzeniami rytmu. Ja go reanimowałem, z powodu tego, że mu pękła przegroda. Nazywał się Duda. Bardzo mi przykro. Zapamiętałem sobie, łącząc z pana nazwiskiem. Bardzo mi przykro. To była grypa, ciężkie powikłania grypowe - opowiadał Simon.
