Szwecja już nigdy nie wróci do czasów masowej imigracji po tym, jak mężczyzna, którego podanie o azyl odrzucono, zaatakował ciężarówką niewinnych ludzi w naszej stolicy - oświadczył Löfven. Dodał, że nie powtórzy się sytuacja z roku 2015, kiedy do kraju stanowiącego w świecie symbol liberalizmu i wolności napłynęło wyjątkowo dużo uchodźców.
- Każdy, kto dostanie odmowę pozostania w naszym kraju, będzie musiał Szwecję opuścić - dodał Löfven. W emocjonalnym przemówieniu szwedzki premier wyjaśniał, że terroryści chcieli Szwedów wystraszyć, zmienić ich zachowania, sprawić, by nie żyli normalne, ale to im się nie uda. Terroryści nigdy nie pokonają Szwecji, mówił Löfven.
Tymczasem, jak twierdzą policyjne źródła, w samym tylko Sztokholmie może przebywać nielegalnie około trzech tysięcy migrantów. Wśród takich ludzi był 39-letni Rakhmat Akiłow z Uzbekistanu, który 30-tonową ciężarówką, którą ukradł, dokonał masakry w centrum szwedzkiej stolicy. Zabił cztery osoby, kilkanaście innych ranił. Zdaniem służb mógł on dokonać zamachu na polecenie Państwa Islamskiego.
Aresztowany Akiłow przyznał się już do ataku. Powiedział śledczym, że jest zadowolony z tego, co zrobił. Szwedzka agencja wywiadu SAPO przyznała, że Akiłow, ojciec czwórki dzieci, który mieszkał w wynajmowanym mieszkaniu w Sztokholmie, pod koniec 2014 r. złożył podanie o azyl.
Dostał jednak odmowę najpierw w czerwcu 2015 r., następnie rok później i pozostawał w centrum zainteresowania służb. Uniknął jednak deportacji, posługując się fałszywymi dokumentami. W ostatnim czasie, jak twierdzili jego znajomi, mocno się zradykalizował.