https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pracuj i tańcz

Mój ulubiony sposób dręczenia młodych dziennikarzy polega na zlecaniu im pisania krótkich informacji na temat Pomorskiego Muzeum Wojskowego. Jest to tortura szczególna, bo polegająca na poprawnym napisaniu adresu tej placówki. Ośmioro na dziesięcioro z nich pisze „Czerkawska”, wierząc chyba, że patronką ulicy jest jakaś mityczna kobieta o tym nazwisku (może żona hokeisty?).

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/czarnowska_ewa.jpg" >Mój ulubiony sposób dręczenia młodych dziennikarzy polega na zlecaniu im pisania krótkich informacji na temat Pomorskiego Muzeum Wojskowego. Jest to tortura szczególna, bo polegająca na poprawnym napisaniu adresu tej placówki. Ośmioro na dziesięcioro z nich pisze „Czerkawska”, wierząc chyba, że patronką ulicy jest jakaś mityczna kobieta o tym nazwisku (może żona hokeisty?). Może też nie mają się czego wstydzić, bo taki błąd zdarzył się kiedyś nawet zespołowi prasowemu prezydenta Bydgoszczy. A my tu wszak powinniśmy pamiętać, że od lat kwitnie przyjaźń między nami a Czerkasami. I mieć nadzieję, że więcej osób niż tylko mieszkańcy ulicy na Wyżynach kojarzy, kim są bohaterzy Kragujewca...

<!** reklama>Niestety, sonda zamieszczona obok naszego raportu na 4 stronie zdaje się tej wierze przeczyć... Ciekawe, czy wielu bydgoszczan byłoby w stanie wyliczyć więcej niż pięć miast, z którymi Bydgoszcz podpisała umowę o partnerstwie. Kto mógłby wymienić korzyści, które z tego faktu dla nas wynikają? Takim paktom często zarzuca się, że są przykrywką dla turystyki władz. Może to prawda, gdy pomyśleć, jak drogi i bezproduktywny był dziesięć lat temu pomysł ówczesnego prezydenta Sapalskiego, by partnerować amerykańskiemu Hartford. Lepiej może więc myśleć o tym, że gdyby nie nasze partnerstwo z Reggio Emilia, nigdy byśmy nie mogli się pochwalić, że śpiewał w Bydgoszczy Pavarotti. Pamiętać, że ruszyliśmy kiedyś z konkretną pomocą humanitarną do zniszczonego wojną Kragujevaca. Dziś na tę współpracę trzeba patrzeć trzeźwo. Chuchać na dawnych bydgoszczan z Wilhelmshaven, bo to nasza najliczniejsza Polonia. Otwierać się na Ningbo, bo to wielki rynek wszelkiego zbytu. Ale z Grekami z Patras pić imiglikos i tańczyć zorbę...

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski