https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Praca przy rybie czeka na człowieka

Renata Napierkowska
Minimum tysiąc złotych „na rękę” oferuje mieszkańcom Mogilna i okolic przedsiębiorstwo „Lisner” w Poznaniu. Dziś prezentacja zadań, jakie firma stawia przed pracownikami.

Minimum tysiąc złotych „na rękę” oferuje mieszkańcom Mogilna i okolic przedsiębiorstwo „Lisner” w Poznaniu. Dziś prezentacja zadań, jakie firma stawia przed pracownikami.

<!** reklama right>Czasy, kiedy ludzie pukali do drzwi zakładów i przedsiębiorstw pytając o pracę, to już przeszłość. Dziś firmy poszukują pracowników i zaczynają nawet odchodzić od najniższej stawki, by tylko przyciągnąć ludzi. Bezrobotni z Mogilna i okolicznych wsi mogą w każdej chwili podjąć pracę w Poznaniu. Mieszkańców tej gminy chce zatrudnić firma „Lisner”.

- Przedsiębiorstwo jest gotowe przyjąć na sezon jesienno-zimowy nawet tysiąc osób. Z tego co wiem, to do połowy września zgłosiło się tylko trzystu chętnych. Nasza gmina jest tą ofertą zainteresowana, bo pobierających różnego rodzaju zasiłki nie brakuje - twierdzi kierownik Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, Dariusz Staliński.

Firma puka do drzwi

Dziś do Mogilna przyjadą pracownicy firmy, którzy pokażą na czym ma polegać praca w fabryce ryb. Prezentację zaplanowano na godzinę 11. Osoby, które zdecydują się na dojazdy do Poznania, mogą liczyć na zarobki w kwocie tysiąca złotych netto. Przed świętami, kiedy produkcja idzie pełną parą, będzie można dorobić, zostając w pracy po godzinach.

Niejedna szansa

To niejedyna oferta, jaka dotarła do Mogilna dla podopiecznych MOPS-u. Wcześniej, wiosną i latem trzydziestu mieszkańców dojeżdżało do Kalisza, gdzie zatrudniono ich w zakładzie zajmującym się produkcją lodów. Teraz kilkanaście osób z tej grupy podjęło już pracę w poznańskiej fabryce ryb. Część natomiast zajmuje się obieraniem cebuli. Osoby te mają zagwarantowane zatrudnienie przez okres jedenastu miesięcy w roku.

- Nasza polityka jest taka. Chcemy, by ludzie podejmowali pracę zamiast korzystać z naszej pomocy. Dlatego staramy się ograniczać fundusze na różnego rodzaju zasiłki celowe. Długotrwałe przebywanie w domu

i utrzymywanie się z zasiłków na pewno nie jest korzystne dla gminy, która musi zapewnić pieniądze na wypłaty, ani dla tych ludzi – dodaje kierownik Staliński.

Na cudzym garnuszku

Wysokość zasiłków celowych jest uzależniona od sytuacji materialnej i rodzinnej klientów opieki społecznej. Jednorazowa pomoc wynosi od 50 do 300 złotych. Zdarzają się jednak i takie osoby, które odrzucają kolejne oferty pracy proponowane przez MOPS, jednak coraz więcej mieszkańców nie chce klepać biedy i pozostawać na garnuszku gminy. Jeśli komuś nie odpowiadają propozycje MOPS-u to może skorzystać z ofert Powiatowego Urzędu Pracy.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski