Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polski terror w sklepach IKEA

Michał Sierek
Michał Sierek
Ładunki wybuchowe zostawiali w sklepach Ikei we Francji, w Belgii, Holandii, Niemczech i Czechach. Od sieci żądali 6 milionów euro okupu. Szukała ich policja w całej Europie. Okazało się, że pochodzą z Trójmiasta.

Ładunki wybuchowe zostawiali w sklepach Ikei we Francji, w Belgii, Holandii, Niemczech i Czechach. Od sieci żądali 6 milionów euro okupu. Szukała ich policja w całej Europie. Okazało się, że pochodzą z Trójmiasta.

<!** Image 2 align=none alt="Image 180242" sub="Bandyci byli całkowicie zaskoczeni, gdy zatrzymało ich CBŚ Fot.: Policja">Policjanci z Centralnego Biura Śledczego po wielu tygodniach pracy zatrzymali na terenie województwa kujawsko-pomorskiego Adama K. (39 lat) i Mikołaja G. (39 lat). Policja podkreśla, że łącznie w akcji brało udział kilkuset funkcjonariuszy CBŚ.

Na początek mała siła rażenia

Bomby w sklepach Ikei w różnych krajach Europy były podkładane od 30 maja do 2 września tego roku. Początkowo wszystkie te incydenty traktowano indywidualnie, a wybuchy nie miały dużej siły rażenia.

Policje w poszczególnych państwach prowadziły odrębne śledztwa. Z ustaleń naszych policjantów wynikało, że to właśnie w Polsce przebywają osoby odpowiedzialne za nękanie Ikei.

- Sprawcy żądali od firmy IKEA 6 milionów euro, ale na samym początku nie wiedziano, w jakim celu podkładane są ładunki, gdyż po tym, jak pojawiły się pierwsze bomby, bandyci nie skontaktowali się z siecią - mówi komendant główny policji, gen. Andrzej Matejuk. - Dopiero po podłożeniu ładunku wybuchowego w Pradze, 2 września, sprawcy nawiązali kontakt z zarządem i zażądali 6 milionów euro - dodaje.

<!** reklama>Polacy za każdym razem kontaktowali się z siecią w języku angielskim. Zagrozili, że jeśli nie otrzymają pieniędzy, to każda następna eksplozja będzie powodowała poważne straty materialne i w ludziach.

Bo potrzebowali kasy

Przedostatnia bomba podłożona w Dreźnie raniła niegroźnie kilka osób. - Ten ostatni ładunek w Pradze, który nie wybuchł tylko dlatego, że prędzej odnalazł go ochroniarz, był o takiej sile, że raniłby osoby w promieniu 30 metrów - mówi gen. Andrzej Matejuk.

Komenda Główna Policji w rozmowie z nami nie zdradza, gdzie dokładnie doszło do zatrzymania Mikołaja G. i Adama K. Dowiedzieliśmy się tylko, że bandyci zostali aresztowani na północy naszego województwa. Obaj pochodzą z Gdyni. Sprawę prowadzi Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu. Mężczyźni będą odpowiadać za sprowadzenie zagrożenia dla ludzi i mienia w celu osiągnięcia korzyści materialnej. Grozi im za to do 10 lat więzienia.

Wiesław Bilski z wrocławskiej prokuratury powiedział w rozmowie z PAP, że zatrzymani złożyli obszerne wyjaśnienia. Wynika z nich, że mieli problemy finansowe i właśnie dlatego wpadli na pomysł szantażowania sklepów.

Menedżer i przestępca

Adam K. to osoba nienotowana wcześniej, biegle znająca cztery języki obce, pracująca dotychczas jako menedżer w kilku dużych korporacjach, a co za tym idzie, znająca doskonale schemat ich funkcjonowania. Mężczyzna ten dysponował dużą wiedzą techniczną i teleinformatyczną. Z kolei jego kompan, Mikołaj G., wcześniej był już notowany za przestępstwa narkotykowe.

Policja podkreśla, że bandyci na każdym kroku byli ostrożni. Przemierzali tysiące kilometrów, przemalowywali samochód, zakładali maski lateksowe i peruki - robili wszystko, by nie skojarzono, iż pochodzą z Polski.

W konstrukcjach ładunków wybuchowych znaleziono jednak elementy, które wskazywały, że mogą one pochodzić z naszego kraju. Kiedy policja wpadła na trop mężczyzn, byli oni już obserwowani 24 godziny na dobę. Podczas zatrzymania byli bardzo zaskoczeni. (policja.pl)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!