Polscy siatkarze w ostatni weekend fazy zasadniczej Siatkarskiej Ligi Narodów rywalizują w Lipsku. By awansować do Final Six rozgrywek, musieli nie tylko wygrywać swoje mecze, lecz także liczyć na potknięcia rywali, którzy także nie byli jeszcze pewni gry w finałach, ale mieli na to szanse.
Biało-Czerwoni przed startem ostatniego turnieju zajmowali szóste miejsce. Teoretycznie więc dające awans, lecz za nimi była reprezentacja Stanów Zjednoczonych, która udział w Final Six ma zapewniony jako gospodarz. Finałowa rywalizacja odbędzie się bowiem w Chicago.
W piątek ekipa Vitala Heynena wygrała 3:1 z Japonią. W sobotę z takim samym wynikiem odprawiła Niemcy. W niedzielę o godz. 17 zmierzy się z Portugalią. Już wiadomo, że bez względu na rezultat tej rywalizacji, Polacy od 10 lipca będzie grać w Final Six (finał i mecz o trzecie miejsce 14 lipca).
Stało się tak dlatego, że po pierwsze Włosi, którzy przed weekendem mieli tyle samo zwycięstw, co Biało-Czerwoni (osiem) przegrali w Brasilii z Kanadą i Francją (w obu przypadkach po 1:3). Natomiast Kanada, która miała jedną wygraną mniej niż mistrz świata, minionej nocy uległ Brazylii (0:3).
W tej sytuacji reprezentacja Polski, która przed niedzielnym spotkaniem ma na koncie dziesięć zwycięstw, awansowała na piąte miejsce. Będące za nią Włochy, Kanada oraz Argentyna mają ich po osiem i także tylko jeden mecz do rozegrania. W tej sytuacji nawet najbardziej dotkliwa porażka Biało-Czerwonych z przedostatnią w tabeli Portugalią nie wypchnie ich poza najlepszą piątkę (mające awans USA jest ósme z ośmioma wygranymi).
Bartosz Bednorz: Chcę dołożyć swoją cegiełkę i cieszyć się z sukcesów kadry
