Startujący w wyborach kandydaci PiS w całej Polsce zamawiają msze w intencji na niedzielę wyborczą - podały ogólnopolskie media. W Bydgoszczy mogą mieć problem - termin już dawno jest zajęty.
<!** Image 2 align=none alt="Image 179431" sub="W poprzednich kampaniach ulotki trafiały w ręce wyborców po niedzielnych mszach. Czy teraz nazwiska kandydatów padną z ambony?
Fot.: Dariusz Bloch">
- Nie sądzę, by zgłosiła się taka osoba. Niedzielne msze w intencji zamawiane są już w styczniu, wtedy wykładana jest księga intencyjna, która po dwóch tygodniach jest pełna - usłyszeliśmy w bydgoskiej bazylice. - Nie sądzę, by na początku roku któryś z kandydatów zamawiał mszę, bowiem wtedy nie był jeszcze znany termin wyborów - dodaje kapłan, który zajrzał do księgi intencyjnej. W dniach okołowyborczych nie znalazł niczego, co podpadałoby pod ukrytą kampanię wyborczą. - Na razie. W każdą niedzielę jest bowiem jedna zbiorowa msza w zgłaszanych przez wiernych intencjach i tam jeszcze można się dopisywać. Jeśli zamawiający mszę w intencji zażyczy sobie odczytania imienia i nazwiska, robimy tak - wyjaśnia.
Terminy z dużym wyprzedzeniem zajmowane są także w parafii pod wezwaniem Bożego Ciała. - Już zapisujemy msze w intencji na przyszły rok. A zgłosić może się każdy, ale nie każde zamówienie zostanie przyjęte. Nie można się przecież modlić o, przykładowo, pomyślne przeprowadzenie zabiegu aborcyjnego - komentuje ks. Ryszard Pruczkowski, proboszcz parafii Bożego Ciała, dodając że przez 36 lat kapłaństwa nie zdarzyło się, by któraś z intencji była niegodna. - W tym przypadku moglibyśmy modlić się o dobry wybór Polaków, ale bez wskazania konkretnej osoby - dodaje ks. Pruczkowski. Takiego samego zdania jest o. Jerzy Kacprzyk SJ, proboszcz parafii pw. św. Andrzeja Boboli, superior wspólnoty Jezuitów, który zaznacza, że intencja musi być godna. W tutejszym kościele, na placu Kościeleckich, już w przyszły czwartek msza święta w intencji ojczyzny i uczciwych wyborów.
<!** reklama>Jak się okazuje, kapłanom może nie być łatwo wyłapać „parlamentarne” intencje, jeśli te nie będą dotyczyć konkretnego kandydata. Na przykład, zamówiona msza będzie podziękowaniem za beatyfikację Jana Pawła II, a zamawiający - kandydat X - zażyczy sobie, by odczytano jego dane.
Jak podały ogólnopolskie media, Państwowa Komisja Wyborcza nie widzi w tego typu działaniach naruszenia ciszy wyborczej. Kontakt z dyrektorem bydgoskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego nie był wczoraj możliwy. Pojawiły się jednak głosy, że skoro zgłaszająca intencję osoba „X” nie jest określana jako kandydat w wyborach, nie ma problemu. Gorzej, gdyby do parafii zgłosił się cały komitet.
Co ciekawe, kilka lat temu podczas jednej z kampanii wyborczych zakwestionowano... horoskop ukazujący się w „Expressie”! Mówił on, że gwiazdy sprzyjały będą osobom spod znaku Wagi, co uznano za działania na korzyść konkretnego kandydata, urodzonego w tym właśnie układzie gwiazd...
- Od 47 lat chodzę do kościoła i nie słyszałem, by było odczytywane nazwisko osoby, która zamówiła mszę w intencji. Wymieniana jest sama intencja. Najwyraźniej osoby, które tę informację rozpowszechniły, do kościoła nie chodzą - komentuje Kosma Złotowski, lider PiS w okręgu bydgoskim.
