Reprezentacja Polski poznała rywali, z którymi zmierzy się w barażach o Euro 2024. W ścieżce A Polacy u siebie podejmą niżej klasyfikowaną Estonię, natomiast przy ewentualnym awansie zagrają ze zwycięzcą meczu Walia - Finlandia. Jak Pan ocenia losowanie i szanse Biało-Czerwonych?
Paweł Golański: Myślę, że musimy się skoncentrować na tym pierwszym meczu, bo ostatnia historia pokazała, że zespoły słabsze i niżej sytuowane w rankingach potrafią napsuć sporo krwi. Przykład Mołdawii, która postawiła się nam bardzo mocno w eliminacjach i jeden punkt zdobyty przeciwko nim, pokazuje, że takie drużyny walczą do końca. W przypadku wygrania pierwszego meczu, bo nie zakładam że będzie inaczej trafimy prawdopodobnie na Walię. Wtedy przypadnie nam walczyć na wyjeździe, to też jest zawsze delikatny problem. Myślę, że na własnym stadionie gra się łatwiej. Natomiast do baraży jest sporo czasu. Trener Michał Probierz ma wiele dni, aby przemyśleć powołania i dobrze przygotować się miejmy nadzieje do dwóch meczów, po których liczę, że będziemy cieszyć się z awansu.
Przed ostatnimi spotkaniami eliminacyjnymi wiele spekulowało się o tym z kim Polacy mogą spotkać się w barażach. Istniało prawdopodobieństwo, że kadra trafi na brązowego medalistę mistrzostw świata Chorwację. Ostatecznie to drużyna z Luką Modriciem w składzie wyprzedziła Walię i pojedzie do Niemiec. Uważa Pan, że ta ścieżka jest korzystniejsza niż mogłaby się wydawać chwilę wcześniej?
Oczywiście zawsze mogłyby być trudniejsze zespoły. Teraz jest to bez znaczenia. Wiemy, że będziemy grać ze zwycięzcą pary Walia/Finlandia. Wyspiarze to zespół, który ma bardzo ciekawych piłkarzy ciężko pracujących na boisku. Warunki będą ciężkie, lecz tą sytuację porównałbym do meczu ze Szwecją, która była w naszym zasięgu, a nie byliśmy zdecydowanym faworytem. Żalem, by było nie zagrać na Euro, w dodatku przy rozszerzonej formule. Tak naprawdę tam jest nasze miejsce.
Po 15 meczach na czele były dwa kluby, które na początku sezonu byśmy o to nie podejrzewali, a mianowicie Śląsk Wrocław oraz Jagiellonia Białystok. Czy możemy mówić o sensacji?
Jest to spore zaskoczenie, tym bardziej, że w zeszłym sezonie Śląsk walczył o utrzymanie w Ekstraklasie. Widać tutaj pracę trenera Magiery, który jest niezwykle doświadczony. Zaś Jagiellonia w swoich szeregach ma starszych jak i młodszych zawodników. Często w piłce spotykane jest ''prawo serii'' i tutaj mamy z tym do czynienia.
14. miejsce Korony Kielce po 15. kolejkach satysfakcjonuje czy celem kieleckiego klubu jest wyższa pozycja?
Oczywiście mierzymy wyżej. Na chwilę obecną jesteśmy w tym miejscu w jakim jesteśmy. Na pewno gra nie oddaje miejsca w tabeli. Potraciliśmy trochę ''głupich'' punktów. Natomiast wszystko przed nami, idziemy w dobrym kierunku.
